środa, 1 sierpnia 2012

12. "Co robisz idiotko?!"

Z hukiem wpadłam do domu.
Tay i Luca stanęli przede mną.
-Taylor.-Wybuchłam płaczem, przytuliłam się do niej. Łzami zalałam jej ramię.
Poszłyśmy do mojego pokoju.
Wiedziałam, że Taylor to osoba godna zaufania, mimo miesiąca mogłam nazwać ją moją przyjaciółką.
Właśnie! W tym momencie zorientowałam się, że minął już miesiąc wakacji. Luca i Justin wrócą do Chicago, zostanę z Darcy, ciocią i Taylor, która równie bardzo przeżyję rozłąkę.
Zwierzyłam się jej ze wszystkiego.
-Wow, to się porobiło. Od początku wiedziałam, że Louis to dupek, chociaż w stosunku do mnie był miły. Mogłaś od razy powiedzieć Harremu o Darcy.
-Tyle to ja też wiem.-Westchnęłam z bezradności.
-A gdyby.-Przerwałam na chwilę.-Spotkać się, znaczy ty i n w tajemnicy i wtedy powiedzieć mu wszystko i ubiec Louisa?-Zaproponowała, spojrzała na mnie z dumą w oczach.
-Odpada.-Skomentowałam krótko.
-Czemu?-I ten wzrok zbitego psa.
-Bo Louis powie, że nawet on wiedział wcześniej, wszyscy wiedzieli, oprócz Harrego i Liama. On mnie znienawidzi.
-I dlatego chcesz się poddać? Dziewczyno! Louis to tylko człowiek, a pomiędzy tobą, a Harrym jest uczucie, które może przezwyciężyć wszystkie przeciwności losu. Tak wiem mówię jakbym opisywała film romantyczny.-Zaśmiała się.-Ale tak jest.
Do pokoju wszedł Justin. Nasze wzroki podniosły się na niego.
-Przepraszam, że wam przerwałem kółko zwierzeń, ale Darcy płacze od dłuższego czasy i nie chce przestać.
W momencie zrobiło mi się gorąco.
Zbiegłam po schodach o mało nie zabijając się.
Justin trzymał ją na rękach. Wzięłam córkę od niego.
Nakarmiłam, przewinęłam, przebrałam umyłam i tak w kółko, ale dalej nie. Płakała.
Było koło dziewiętnastej.
-Jedziemy do szpitala.-Zaczęłam ubierać Darcy.-Nie znamy drogi.
-Ja ws odwiozę, chociaż tyle mogę zrobić.-Powiedziała Taylor.
Droga dłużyła się jak na złość.
Tak się bałam, najgorszy dzień od początku pobytu w Londynie. Wolałabym spędzić z Louisem trzy dni w jednym pokoju, niż żeby to się powtórzyło.
Darcy zameldowana byłą w Chicago, ale ciocia na początku wakacji coś majstrowała w papierach i ma kartę zdrowia w Londynie.
Z myślenia wyrwał mnie znajomy głos Luci.
-Maggie już jesteśmy. Ja z Taylor zostanę w aucie.
Z Justinem weszliśmy szpitala.
Nie wiedzieliśmy gdzie mamy iść. Więc podeszliśmy do recepcji.
Za dużym biurkiem stała grubsza pani w średnim wieku z miłym wyrazem twarzy.
Pokierowała nas na ósme piętro, i tak się udaliśmy.
Długi korytarz, na samym początku widniała tablica z napisem "PEDIATRICS".
Wleciałam do pierwszego lepszego gabinetu.
Miły lekarz zgodził się przebadać Darcy. Trwało to i trwało, a ona dalej płakałam. Czułam się bezradna, widać było, że cierpi, a ja nie mogłam na to nic poradzić. Moja mała biedna córeczka.
-Wie pan już co się stało?-Zadałam to pytanie chyba po raz setny, a on łaskawie odpowiedział.
-W tej chwili nic nie mogę stwierdzić, musi pani z córką zostać na noc. Na obserwacji.
No świetnie. Jeszcze tego brakowało, ale zdrowie Darcy jest najważniejsze.
Dostałyśmy swoją salę. Justin został z małą, a ja poleciałam na dół do Luci i Taylor.
Ciągle bolał mnie brzuch z nerwów, na dodatek w windzie zrobiło mi się niedobrze.
Z ulgą trawiłam na piętro "ZERO".
Biegiem znalazłam się przy aucie.
-Musimy zostać na noc. Dla mnie nic, ale proszę was; pieluchy, piżama i ubranie na jutro dla Darcy, będę czekać, na dziewiąte piętro, tam są pokoje "SECTION CHILD" pokój 9A.
Oni skinęli głową i odjechali.
Odwróciłam się, zrobiłam parę kroków w przód. Zobaczyłam światło. Milimetry przede mną zatrzymało się auto.
-Co ty robisz idiotko?!-Z auta wyszedł koleś po czterdziestce, siwy, w garniturze. I zaczął się na mnie drzeć.
-Ja?! To jak ty jeździsz kretynie?! Co za mało inteligentny człowiek przyznał ci prawo jazdy.-Nie byłam mu winna.
-Co łazisz po parkingu?! Ślepa jesteś?!
-To co mam przefrunąć dupku?!
-Zważaj na słowa gówniaro!
-Trochę szacunku czubku. Mógłbyś mnie zabić! Osierocić moją córkę. Zamiast przeprosić to jeszcze pan mi ubliża.
-Przepraszam za koleżankę, ale ma trudny dzień.-Nagle skądś pojawił się Zayn i wziął mnie na bok i tym pozwolił temu psychopacie odjechać jakby nic się nie stało.
-Co ty tu robisz?! Skąd się w ogóle wziąłeś?!-Jeszcze nawrzeszczałam na niego. Świetnie.
-Ciii. Spokojnie Mag. Oddychał.-Przytulił mnie. Jego głos był łagodny, wzięłam parę oddechów, ciśnienie mi opadło, a on mnie puścił.-Przyjechałem odebrać wyniku. Idę dobie szpitalnym korytarzem i zobaczyłem prze okno, że ktoś cię prawie potrącił, zacząłem biec. Na cały szpital było słychać waszą kłótnie. A tak w ogóle to co ty tu robisz ?
-Problemy z Darcy zostaje na noc.
-Co się stało między tobą a Louisem, a potem między tobą a Harrym?
No tak, umowa!
-Wiesz co, muszę lecieć do Darcy. Nie mów nikomu, że się widzieliśmy.
Szybko weszłam do szpitala. Dostałam rzeczy od Tay i Luci, jak wracali to wzięli ze sobą Justina.
Siedziałam na drewnianym krześle, koło łóżeczka gdzie leżała Darcy.
Wyciągnęłam telefon z torebki. Spojrzałam na ekran;
"42 nieodebrane połączenia"-cztery od Taylor, reszta od Harrego,
"16 nieodebranych wiadomości"-od Harrego,
"4 wiadomości głosowe"-również od Harrego.
Wszystkie sms-y były takie same "Co się stało?", "Odbierz", "Zadzwoń".
Pierwsza wiadomość głosowa.
-Magg, martwię się. Odbierz, potrzebuję cię."
Gdy usłyszałam jego głos, przeszły mnie ciarki.
Następna.
"Jeśli chodzi o Louisa, to się nic nie przyjmuj."
Kolejna.
"Maggie, rozmawiałem z Zaynem, mówił o akcji sprzed szpitala, wszystko okej? Co z Darcy? Zaynowi nie powiedziałaś nic konkretnego."
Wiedziałam, że mu powie.
I ostatnia.
"Maggie, proszę cię odbierz, zadzwoń, napisz sms. Cokolwiek."-słychać było jak załamał mu się głos, sama się rozpłakałam.-"Proszę. Jesteś dla mnie bardzo ważna.
Czułam się winna. Osoba, na której mi zależy, cierpiała i to przeze MNIE.
Musiałam się czymś zając. Przebrałam Darcy w piżamkę, nakarmiłam.
W końcu przestała płakać, aż lżej mi się zrobiło.
Zasnęła.


WRÓCIŁAAAAAAAAAAAAM!
PRZEPRASZAM że to tak długo trwało. wróciłam w sobote wieczorem, a dopiero dziś miałam czas.
dziękuje za reakcje i komentarze. PONAD 2000 ODWIEDZIN I 12 CZŁONKÓW.
jesteście wspaniali. gdyby nie wy ten blog zapewne by nie istniał.
zachęcam to komentarzy reakcji bądź przyłączania się do członków.
mój twitter - @AliceLuberda
do następnego
xoxo     

3 komentarze:

  1. omfg omfg. Louis dupek. walne go. czekam na next !

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam twojego bloga, mimo iż moja słabość odgrywa tutaj czarny charakter ;)

    zapraszam na 26 ;)
    www.paradise-with-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Huh i tak kocham Louisa. Świetny rozdział, czekam na nową notkę.
    Życzę weny i przy okazji zapraszam do mnie: http://when-i-see-stars.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń