czwartek, 12 lipca 2012

11. "Czekasz na kogoś?"

Po trzech dniach wstałam jakby nigdy nic. Byłam sama w domu. Ubrałam siebie i Darcy.
Usłyszałam pukanie chyba pięćdziesięciu osób.
Z córką na rękach zeszłam po schodach, szybkim krokiem podążyłam do przedpokoju o otworzyłam drzwi.
W progu stali Niall, Zayn, Liam, Eleanor i Danielle.
-Co się z tobą dzieje?-Zaczął Zayn.
-A może wejdziecie? I porozmawiamy spokojnie?
Weszli do środka, usiedli a ja podałam i coś do picia.
Położyłam Darcy do kołyski i co chwilę bujałam nogą.
-Zacznijmy od początku.-Niall skrzyżował ręce.
-Co się stało na górze pomiędzy tobą a Louisem? On nie chce nam powiedzieć.-Danielle popatrzyła na mnie.
-Po prostu, mimo tego, że mnie nie zna powiedział co myśli  mnie. I powiedział też parę rzeczy o Harrym.
-Nie słuchaj tych bzdur!-Liam podniósł głos, nie krzyczał.
-O Boże.-Zaczęła Eleanor.-Tak strasznie cię za niego przepraszam, znowu to zrobił.-Schowała twarz w dłonie.
-Jak to znowu?
-Przy Caroline zrobił to samo i ze mną też.-Odparła Danielle.
-Słuchaj Maggie. Loui to wspaniały człowiek, on po prostu boi się, że jak pojawi się nowa osoba, to on zostanie sam.-Uśmiechnął się Zayn.
-My musimy się zbierać. Dan za trzy godziny ma samolot.-Liam i Danielle wstali.
Pożegnałam parę i wróciłam do pozostałych.
-Wczoraj zapomniałam spytać, sama wychowujesz siostrę?-Zapytała El.
-No nie zupełnie.-Poczułam się znowu okropnie, dość kłamania, byli dla mnie tacy mili, a ja ich okłamywałam, to nie było fair.-To nie jest moja siostra.
-Co?-Eleanor i Niall równocześnie zareagowali.
-To moja córka.
-Co?!-I znowu ta sama reakcja.
-W końcu to powiedziałaś.-Odetchnął Zayn.
-To ty o wszystkim wiedziałeś?-Niall zapytał, jakby z pretensjami?
-Wygadałam się. Najgorsze jest to, że od samego początku okłamuję Harrego.-Zapadła głucha cisza, zrobiło mi się głupio.-Przepraszam, wiem źle zrobiłam.
-Nie przepraszaj nas. Musisz pogadać z Harrym.-Blondyn nawet na mnie nie popatrzył.
Czułam napięcie, byli źli. Rozumiem ich.
-Na dodatek przed domem byłam taka zła, że powiedziałam mu, żeby dał mi spokój.
-Musisz do niego iść, jak najszybciej. Teraz. Zbieraj się. Idziemy wszyscy.-Eleanor wstała.
-Nie mam z kim zostawić Darcy.
-Weźmiemy ją ze sobą, ty pójdziesz do niego, a my się nią zajmiemy.
Ubrałam Darcy, nałożyłam sobie buty i wyszliśmy.
Po drodze dzwoniłam do Harrego ale miał wyłączoną komórkę.
W domu 1D, od razy pobiegłam do pokoju Harrego, a raczej pod drzwi, bo pokój był zamknięty.
-Harry proszę otwórz.-Pukałam.-To jest wielkie nieporozumienie, musimy porozmawiać.-Waliłam pięściami.
Postanowiłam napisać list. Eleanor dała, mi kartkę i długopis. Usiadłam koło drzwi i zaczęłam pisać.
        "Drogi Harry.
        Nie chcę Cię zanudzać, chcę po prostu żebyś dowiedział się prawdy, nie chce już kłamać. To przykre, że muszę robić to w taki sposób.
        Na początek chcę Cię przeprosić, wiem, że źle zrobiłam, skłamałam raz, a potem szło to bez mojej kontroli. 
Darcy to moja córka, tak wiem, to dla Ciebie szok. Gdy to czytasz mnie już u Ciebie nie będzie, ale czekam na telefon. Chcę pogadać. Nasza znajomość nie może skończyć się tak szybko, myślę, że Ty tak samo liczysz na coś więcej.
        Przyjedź, bądź zadzwoń, nawet głupi sms mnie zadowoli. Daj znać, a przyjadę. Chce rozmowy. Daj mi szansę wszystko wyjaśnić.
                                                                    M."

Złożyłam kartkę na pół i wsunęłam pod drzwi.
Siedziałam tak jeszcze chwilę.
-Czekasz na kogoś?-Podniosłam wzrok i zobaczyłam Harrego, który wyraźnie wrócić z kąpieli, z mokrymi włosami, tylko w ręczniku owiniętym na biodrach. 
Szybko wstałam, Harry był uśmiechnięty, jakby cieszył się z tego, że przyszłam i stoję przed nim.
-Przepraszam cię za tamtą sytuację przy obiedzie.
-Liam do mnie zadzwonił i wszystko wyjaśnił. Brałem wtedy kąpiel, od razu chciałem do ciebie zadzwonić, ale telefon wpadł mi do wody, już nie dało się go uratować. Cieszę się, że cię widzę. Chce chce cię stracić, przez lekki egoizm Louisa.
-I nie stracisz.
Zobaczyłam radość w jego oczach, nie mogłam mu powiedzieć o Darcy, nie teraz, jeszcze nie teraz, ale zaraz, zaraz jest jeszcze przecież list.
Co mnie zdziwiło drzwi były otwarte, po prostu nie potrafiłam ich otworzyć.
Weszłam za Harrym do pokoju. Nie miałam pojęcia co zrobić, żeby nie zobaczył listu, ten pomysł wpłynął tak nagle, nie miałam czasy na rozważanie plusów i minusów. Zrobiłam co w mojej mocy.
Staliśmy naprzeciwko siebie, zrobiłam krok w przód, zawiesiłam ręce na jego szyi, a on swoje położył na moich biodrach.
Pocałowałam go, to był już drugi raz kiedy nasze wargi się zetknęły.
Podczas, gdy Harry był zajęty całowaniem mnie, ja próbowałam nogą wypchnąć kartkę z moim wyznaniem.
Ogólnie na podłodze był dywan, biały i miękki, lecz przy wejściu były panele, śliskie, więc mój plan był łatwiejszy. Gorzej z trafnością.
Pociągnęłam Harrego za sobą, ja byłam oparta o ścianę przy drzwiach. Kątem oka zobaczyłam list.
Ruszałam, szturchałam, pchałam, aż w końcu udało się dzięki otwartym drzwiom.
Po chwili opamiętałam się, zapędziłam się w sumie.
W końcu się oderwałam.
-Coś nie tak?-Popatrzył mi w oczy.
-Przepraszam, myślę, że to dzieje się za szybko.
Uśmiechnął się i zrobił pół kroku w tył, pocałowałam go w policzek i zeszłam na dół.
Eleanor pociągnęła mnie do kuchni.
-No i jak?
-Nie powiedziałam mu.-Spuściłam głowę.
-Jak to?
-No nie mogłam, on jest taki szczęśliwy, nie chciałam tego popsuć.
-Maggie, nie możesz ciągnąć to w nieskończoność, im dłużej z tym zwlekasz tym trudniej ci będzie.
-Wiem, powiem mu za kilka dni. Obiecuję, jak sytuacja się uspokoi.
-Powiedziałaś mu?-Spytał Niall, który wszedł do kuchni, z tuż za nim Zayn z Darcy na rękach.
-O czym?-Wszedł Harry.
Tylko tego brakowało.
-Że Darcy do ciebie przyjechała.-Eleanor uratowała sytuację.
Harry chyba łyknął, wziął Darcy od Zayna i poszedł się z nią pobawić do ogrodu, a za nim Eleanor i Niall.
-Zanim coś powiesz, to wiem spieprzyłam powinnam od razu mu powiedzieć.
-Nie będę prawił ci kazań, ani pouczał, bo jesteś dorosła, ale powinnam zrobić to jak najszybciej.
Poszliśmy do reszty do ogrodu.
Harry siedział z Darcy na kolanach i się z nią bawił, wyglądali słodko. Gdyby tylko on był jej ojcem, życie byłoby łatwiejsze, przynajmniej dla mnie.
Zaczęło się robić późno.
-My będziemy się zbierać, mała robi się senna.
-Czekaj. Odwiozę cię.-Harry wstał i razem poszliśmy do samochodu.
Myślałam, że gdy będziemy w aucie to mu powiem, ale nie chciałam psuć chwili.
Co chwilę wspominał jaka Darcy jest cudowna i że zazdrości mi SIOSTRY.
I znowu to uczucie.
Gdy byliśmy pod moim domem Harry wniósł nosidełko z Darcy do domu. Pomógł mi ją uśpić. Poprosiłam Justina by ją popilnował, a ja z loczkiem wyszłam na werandę.
Usiedliśmy na bujanej ławce.
Trochę się zrobiło chłodniej, dał mi swoją bluzę i objął mnie ramieniem.
-Gdybym ci oddał od razu ten notatnik pewnie by nas tu razem nie było.
-Racja. Nie żałuję, że go zgubiłam, nie żałuję, że się tu przeprowadziłam i tego, że cię poznałam.
-Myślisz, że coś by z nas było?
Wow, zatkało mnie. Sam Harry Styles zadał mi to pytanie, ale ogar, to tylko pytanie, żadna propozycji. W pierwszej chwili to do mnie nie dotarło. Ochłonęłam i odpowiedziałam.
-Jakbyśmy się obydwoje postarali, to pewnie tak.
-Myślę, że powinnaś już wejść do domu, zmarzniesz.
Wstaliśmy.
-Dobrej nocy Maggie. Do zobaczenia.-Pocałował mnie w czoło i odszedł.
Weszłam do domu, wszyscy już spali. Justin zasnął z Darcy, nie budziłam ich.
Wzięłam prysznic i się położyłam, nie mogłam zasnąć, nie było Darcy obok mnie, nie słyszałam płaczu, ani cichego sapania.
Zasnęłam parę godzin. Mój sen trwał parę godzin.
Pogoda była okropna. Padało jak z wiadra, błyskawice pojawiały się i znikały. W południe zrobiło się ciemno jak pod wieczór.
Zeszłam do kuchni. Justin i Luca siedzieli w salonie z Darcy.
Musiałam zrobić coś do jedzenia.
Zaczęłam obierać ziemniaki.
Na kuchennym blacie zawibrował mój telefon.
Wytarłam dłonie i wzięłam go do ręki. Wiadomość od nieznanego numeru.
"Mam coś twojego i myślę, że chciałabyś to odzyskać zanim dojdzie to w nie powołane ręce."
Kto to mógł być?
"Kim jesteś?"-Odpisałam.
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
"Nie wiedziałem o twojej córce, Harry zapewne też, skoro to do niego, lecz zaraz to się może zmienić."
-Louis.-Szepnęłam.
Musiał znaleźć list. Ja głupia zapomniałam o nim o tym jak go wypchnęłam przez drzwi.
"Louis, proszę cię nie rób tego.
Kolejna wiadomość.
"bystra jesteś. Mam propozycję. Ja oddam ci list i zachowam dyskrecję, a ty dasz nam spokój i zapomnisz o nas."
Co?! Pieprzony egoista, no co za dupek.
Nie chciałam urwać z nimi kontaktu, ale Louis by powiedział Harremu, on by mi tego nie wybaczył.
Mogłam od samego początku mówić prawdę.
"Kiedy możesz oddać mi ten list? I jaką mam pewność, że mu nic nie powiesz?"
"Harry dziś jedzie na zakupy o szesnastej, wtedy możesz przyjechać. Masz moje słowo. Marzę tylko o tym, żebyś dała nam spokój"
"dobra będę"-Odpisałam krótko.
Obmyśliłam wszystkie 'za' i 'przeciw'.
Poczułam coś do niego. Lepsze było zniknięcie z jego życia, niż to że mógł by mnie znienawidzić.
Dogotowałam obiad.
Przy posiłku poprosiłam braci o opiekę nad córką.
Po szesnastej byłam już pod domem chłopców.
Zapukałam, drzwi otworzył mi Zayn.
-Cześć. Jest Louis?
-Tak. Wejdź.-Wpuścił mnie do środka.-Coś znowu zrobił?
-Nie. Muszę z nim porozmawiać.
-Okej.-Bardziej zadał pytanie niż stwierdził.-Na górze, drugie drzwi po lewej.
Więc tam poszłam.
Czekał na mnie jakby nigdy nic.
-Daj mi go i będzie po sprawie.
Bez słowa dał mi kartkę z moim wyznaniem. Odwróciłam się i chwyciłam klamkę.
-Tylko pamiętaj o umowie.
-Ta, jasne.-Wyszłam z pokoju.
Przed domem spotkałam Harrego.
Miał być na zakupach. Louis na pewno zrobił to specjalnie.
-O cześć.-Uśmiechnął się.
-Cześć i w sumie to pa, muszę iść.-Wyminęłam go i poszłam.
-Maggie! Poczekaj! Co się stało?!-Krzyczał, a ja szłam dalej.-Maaaaaagie!
Stanęłam, wzięłam parę głębokich oddechów. Podbiegłam do niego, ujęłam jego twarz w dłonie i lekko musnęłam jego wargi, on położył swoje ręce na moich biodrach, a to zamieniło się w namiętne pocałunki.
Spojrzałam ukradkiem w bok, Louis patrzył, lecz nie obchodziło mnie to.
Pierwsza się oderwałam.
-tak strasznie mi przykro.-Ledwo powstrzymałam płacz, przygryzłam dolną wargę.
-Ale o co chodzi?
Puściłam go i odeszłam. A on krzyczał i mnie wołał.



pewnie dziwicie się czemu takie długie więc;
jade na Mazury wracam 28 więc następny rozdział PRAWDOPODOBNIE będzie 29 lipca.
PRZEPRASZAM.
ale tak juz wyszło.
dziękuję za komentarze i reakcje, zachęcam ponownie.
dobiegamy 2000 wyświetleń i jest 11 członków ♥
DZIĘKUJĘ
mam nadzieje że będziecie pamiętać o moim blogu przez te dwa tygodnie i nie zapomnicie sprawdzić czy jest następny
do następnego
xoxo 
     
 

3 komentarze:

  1. Zapraszam na nowy rozdział , przed chwilą dodałam :) http://one-direction-inmylife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Proszę dodaj szybko nowy, bo nie mogę się doczekać:) Zapraszam również na blog z opowiadaniem o Bartku Kurku :) http://siatkarskamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. superrr nie moge sie doczekac nn!!!

    OdpowiedzUsuń