Zeszłam do kuchni gdzie siedział Justin.
-Dzień dobry.-Uśmiechnęłam się.-Zostajemy sam. Co powiesz na film?
-Chyba zasnę z nudów, w sumie i tak nie mam nic lepszego do roboty.
-Tak myślałam. I tak pierwsze idziesz na zakupy, a ja muszę zrobić pranie.
-Muszę?-Jęknął.
-Tak. Inaczej umrzemy z głodu. Byle że robisz pranie.
-Dobra, dobra. Co mam kupić?
-Wiedziałam.-Zaśmiałam się.
Dałam mu listę i pojechał.
Postawiłam Darcy na pralce, a sama segregowałam pranie.
Białe do białych, czarne do czarnych, kolorowe do kolorowych. I tak w kółko.
W końcu po godzinie skończyłam. Justin wrócił, a ja postanowiłam coś ugotować.
Zaczęło padać.
Po szesnastej przed filmem chciałam zadzwonić do Tay.
Wykręciłam jej numer i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Cześć Taylor. Zapomniałam ci powiedzieć, żebyś złożyła mamie życzenia ode mnie, i przeproś za moją nieobecność.
-Maggie?-to nie była Taylor. Męski przyjemny głos. Harry-Błagam cię nie rozłączaj się. Nie wiem co zrobiłem, ale proszę daj mi szans, spotkajmy się. Porozmawiajmy.-Zaczęłam płakać.-Chcę z tobą być. Nie odpuszczę.
Rozłączyłam się. Cisnęłam telefonem w ścianę.
Byłam wściekła na siebie. Co ja z nim zrobiłam? On myślał, że to jego wina. Nie potrafiłam powstrzymać łez.
Musiałam coś ze sobą zrobić.
Zeszłam na dół.
-Justin wybacz, ale muszę coś zrobić. Popilnuj Darcy.-Nie zdążył odpowiedzieć bo wybiegłam z domu.
Przestało padać, a pomiędzy chmurami przebłyskiwało słońce.
Nie miałam pojęcia gdzie biegne.
Potem przypomniałam sobie miejsce, w które zabierał mnie Joe kiedy odwiedzaliśmy ciocię. Byłam mała.
Mówił mi, że tata go tam zabierał kiedy też był malutki. Obserwował tatę jak wędkował.
Pokazywano mi wiele zdjęć taty i opowiadano o nim, ale ja wciąż nie potrafiłam go sobie wyobrazić jako mojego ojca. Nie wiedziałam jak to jest mieć ojca, ale o jego braku wiedziałam dużo. Aż za dużo.
Podobno był wspaniałym człowiekiem. Miał swoją restaurację. Nikt po jego śmierci tam nie wchodził, a mama wciąż płaciła rachunki, widocznie była bardzo przywiązana do tego miejsca.
Nie znałam tego człowieka, nie potrafiłam powiedzieć "Kochałam tatę", wiadomo jakieś uczucia są, w końcu dzięki niemu istnieje. Ale to nie to co moi bracia.
Biegłam przez gęsty las.
Jezioro Ruislip Lido, to jest to miejsce. Trafiłam na tą małą plaże, na którą chodziłam przed latami.
Przeszłam na piasek. Po paru sekundach znalazłam się na niewielkim molo.
Ciężko oddychałam, po takim długim biegu zrobiłam się z lekka sflaczała. Wrzasnęłam na cały głos z rozpaczy.
Nagle zrobiłam coś najgłupszego w moim życiu. Ale tak już bywa. Robię, a potem myślę.
Wskoczyłam do wody.
Nie z chęci zabicia się, albo czegoś w tym stylu. Tak sama z siebie.
Ciemna otchłań pochłonęła mnie. Woda otuliła całe moje ciało. Bąbelki z powietrzem, które były koło mnie spowodowane moim skokiem zniknęły.
Niezwiązane trampki zleciały mi ze stóp. Włosy lekko falowały mi nad głową.
Czułam, że coraz bardziej lecę w dół. Brakowało mi powietrza.
Dotknęłam dna.
Odepchnęłam się ile miałam sił w nogach. Płynęłam w górę wykorzystując resztę energii. Zobaczyłam nad głową jasne światło. Zachłysnęłam się wodą. Po chwili wypłynęłam na powietrze, wzięłam głęboki oddech i zaczęłam kaszleć. Ledwo dopłynęłam do brzegu, usiadłam na drewnianym molo. Po paru minutach udało mi się uspokoić oddech.
Zaczęło mi się robić zimno. Postanowiłam wracać. Gdy wyszłam z lasu na normalne ulice, ludzie patrzyli na mnie jak na czubka. Boso, z przemoczonymi ubraniami, a z włosów skapywała mi woda.
W połowie drogi do domu natknęłam się na jakiegoś kolesia.
Odwróciłam się i poznałam Freddiego.
-Maggie.-Przytulił mnie.-Kopę lat.
-Cześć.-Uśmichnęłam się.
Cała trzęsłam się z zimna.
Freddie był to przystojny wysoki facet. Szczupły i przystojny. Miał brązowe oczy i ciemne blond loki.
-Co ci się stało?-Popatrzył na mnie zaczynając od mokrych włosów, kończąc na bosych stopach.
-Złapał mnie deszcz.-Skłamałam.
-Będzie ci cieplej.-Okrył mnie swoją szarą bluzą z kapturem.-Może będą za duże, ale będzie ci lepiej.-Ściągnął swoje czerwone vansy.
-Chyba oszalałeś.-Zaśmiałam się.
-No ubieraj bo ci palce odpadną.-Również się uśmiechnął.
Więc ubrałam.
Ruszyliśmy w kierunku mojego domu. Szedł w samych skarpetkach.
-To miłe.-Nie przestawałam się uśmiechać.
-Opowiadaj co u ciebie.
-Tak sobie, z Darcy okej.
-Jak Charlie zareagował na wieść o twojej ciąży?
-Nie wie o tym.-Spuściłam wzrok na vansy przyjaciela.
-Że jak? Maggie, Maggie, ale namieszałaś.
-Nie gadajmy o mnie. Mów jak u ciebie.
Byłam ciekawa jak sie miewał mój stary przyjaciel.
Od dziecka się przyjaźniliśmy. Przez całą podstawówkę, gdy wyszedł z gimnazjum, a ja miałam jeszcze dwie klasy, zaczął przyjaźnić się z rówieśnikami, a dla mnie nie miał już czasu. Czasami się widywaliśmy jak przychodził do Justina. Aż się wyprowadził z Chicago.
-Odkąd się przeprowadziłem, brakuje mi ciebie.
-Ja też się za tobą stęskniłam.
Doszliśmy pod dom. Stanęliśmy przed furtką.
Chciałam dowiedzieć się jednej ważnej rzeczy, która długo mnie męczyła.
-Dlaczego mnie wtedy zostawiłeś?-Wypaliłam prosto z mostu. Popatrzył na mnie nie mając kompletnie pojęcia o czym mówię.-Nie miałeś czasu. Znalazłeś nowych przyjaciół, a mnie zostawiłeś samą. Poza tobą nie miałam nikogo. Znudziłeś się mną?
-Canzie.-Od dziecka tylko on mnie tak nazywał mnie skrótem od nazwiska, który sam wymyślił.-To nie tak.
-A jak? Potrzebowałam cię. A ty zachowywałeś się jakbyśmy w ogóle się nie znali. Potem kolegowałeś się z Justinem bo był z twojej paczki, a ja po tylu latach przyjaźni stałam się "Siostrą kumpla".
-Nie mów tak.-Przytulił mnie.
Akurat wychodzili goście od Taylor miedzy innymi Harry.
Szybko puściłam Freddiego, ale Harry i tak nas zauważył.
-Powinnam już iść.-Oddałam chłopakowi bluzę i buty.-Pa Freddie, do zobaczenia.
Weszłam do domu.
Siemson.
zaczne od tego że obiecałam coś ciekawszego i mam nadzieje że takie jest
po drugie prosiłabym jeśli ktoś daje 'nudne' a przecież jest po to żeby dawać bo gdybym nie chciała to nie dałabym takiej reakcji, to niech pisze komentarz dlaczego tak uznał, bądź czemu mu się nie podoba, ponieważ chciałabym się poprawić. a jeśli komuś na prawde się nie podoba że aż niedobrze mu się robi, to niech nie czyta, nikomu nie każę, to ma być miłe, a nie jakaś kara albo coś w tym stylu.
a reszcie dziękuję bo jesteście skarbami ♥
do następnego xoxo
najciekawszy rozdział dotychczas ;)
OdpowiedzUsuńuuuuuu, Harry się zdenerwuje !
OdpowiedzUsuń+ zapraszam do siebie na nowy rozdział ! ;)
Usuńwww.paradise-with-you.blogspot.com
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńRozpisałam się i mi usnęło T.T Rzeczywiście rozdział chyba najlepszy ze wszystkich, chociaż reszta jest szczerze cudowna. Kocham to opowiadanie... Zobaczymy jak zareaguje Harry, bo to była niezręczna sytuacja xd Prosimy o nową notkę ;D
OdpowiedzUsuńDużoooo, duuużo weny życzę.
AAa i u mnie nowy rozdział ;D http://when-i-see-stars.blogspot.com/
Cześć u mnie już nowy . Zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńhttp://something-gotta-give-now.blogspot.com/
Twój wpisy wcale nie są nudne!!!! Ja osobiście czytam z zapartym tchem i czekam nn :)))
OdpowiedzUsuń