Zadzwoniłam do Taylor.
-No nareszcie.-Odezwała się, nawet nie zdążyłam powiedzieć słowa.
-Co się stało?
-Harry jest u mnie. Jest kompletnie zdołowany, chce jechać do ciebie do szpitala.
-Nie ma takiej opcji! Zatrzymaj go!
-Ale jak?
-Nie wiem. Wymyśl coś. Zamknij go w łazience.
-Robię to tylko dlatego, że to mój kuzyn.
-Też cię kocham Tay.
Rozłączyła się.
Modliłam się w duchu żeby nie przyjechał.
Przez resztę nocy nie zmrużyłam oka. Rankiem obudziła się Darcy, nei płakała.
Do sali przyszedł lekarz, inny niż też dzień wcześniej.
Poszłam za nim z Darcy na rękach, pojechaliśmy na ósme piętro, wpuścił mnie do pierwszego gabinetu. Wziął ją ode mnie i położyła na leżance.
Badał ją może dziesięć minut, potem usiadł przy biurku i zaczął coś pisać.
Wzięłam córkę na ręce i podeszłam do lekarza.
-Coś już wiadomo?
-Tak, właściwie wszystko. To wszystko było pomyłką. Nie potrzebnie była tu pani z córką na noc. To zwykła kolka.
Poczułam się jakby w gorący dzień, ktoś wylał na mnie wiadro lodowatej wody.
-To czemu musiałam jednak zostać?
-Przepraszam za tego lekarza wczoraj, ale jest nowy.
-Nieważne. A panu bardzo dziękuję, miłego dnia.-Wyszłam.
Wróciłam do sali. Przebrałam Darcy. Pod szpitalem złapałam taksówkę. W drodze nie było żadnych komplikacji.
Gdy wychodziłam z taksówki trochę bałam się, że spotkam Harrego, ale nic takiego się nie zdarzyło.
Gdy weszłam do domu, od razu stanął przede mną komitet powitalny w postaci moich braci.
-Mogłaś dzwonić.-Justin wziął Darcy i poszedł z nią do salonu.
-Pozwólcie, że wezmę kąpiel, potem pogadamy.
Udałam się do łazienki. Zdejmowanie ubrań wyssało ze mnie resztę energii.
Weszłam do gorącej wody. Położyłam się, ale oczywiście telefon zaczął dzwonić.
-Halo.-Nawet nie zobaczyłam kto dzwonił.
-Cześć Maggie. Tu ciocia.
-O hej.
-Nie mam zbytnio czasu, dzwonię żeby ci tylko powiedzieć, że zostanę tu na dłużej.
-Jak to?
-Poznałam kogoś, mieszkam u niego.
-A co z twoją pracą?
-No nic, zwolnią mnie.
-A co ze mną?
-Dasz sobie radę. Jesteś dorosła.-Rozłączyła się.
W sumie ucieszyłabym się, że ciocia jest szczęśliwa, ale co ze mną? Jak utrzymam córkę?
To było pewne, że musiałam znaleźć pracę, ale co z Darcy?
Ciągle jakieś ale.
Z zamyślenia wyrwał mnie kolejny telefon.
-Udało się.-Odezwała się odoba po drugiej stronie.
Taylor.
-Co?-Nie wiedziałam kompletnie o co jej chodziło.
-Zatrzymałam go.-Powiedziała z dumą w głosie.
-Jak?
-Upiłam go.
-Co?!
-Nie gadaj, tylko rusz tyłeczek i powiedz braciom, żeby go nie wpuszczali, bo zapewne po tym jak się obudzi, a nastąpi to zaraz, będzie chciał do ciebie iść.
-Pa.-Tylko tyle powiedziała i rozłączyłam się.
Odłożyłam telefon.
W samym ręczniku wbiegłam do salonu gdzie moi bracia oglądali bajki z moją córką.
-Jak Harry przyjdzie to powiedzcie, że mnie nie ma. Nie wiecie gdzie jestem i kiedy wrócę. Jasne?-Powiedziałam na jednym oddechu.
-No okej. A coś się stało?-Zapytał Luca.
-Nie.-Podsumowałam krótko.
Poszłam do siebie. Ubrałam krótkie jeansowe spodenki i czarną podkoszulkę w serek.
Wyszłam z pokoju. zeszłam parę schodów w dół, stanęłam na ostatnim schodzie.
-Jest Maggie?-Harry, chciałam do niego podejść i się do niego przytulić, ale umowa.
-Nie ma jej.-Rozmawiał z nim Luca.
-Nie wiesz gdzie jest? Albo kiedy wróci.
-Nie. Sory stary.
-Jak wróci to powiedz jej żeby do mnie zadzwoniła.
-Okej.
-Na razie.-I ten jego smutny i zrezygnowany ton. Dobijał mnie.
Usłyszałam trzask drzwi. Weszłam za Lucą do kuchni.
-Siostra ja nie wiem co ty z nim zrobiłaś, ale wygląda jak wrak człowieka.
-Ciocia nie wraca.-Zmieniłam szybko temat.-Będę musiała znaleźć sobie pracę.
-Chyba sobie żartujesz. Ty i praca? Nawet nie skończyłaś średniej szkoły. Będziemy wysyłać ci z Chicago pieniądze. Darcy jest ważniejsza niż jakaś głupia praca. Nie pozwolę ci zostawiać ją jakieś obcej osobie pod opieką. Jesteś jej mamą. A co do jej wychowania to sobie poradzić, będziemy cię często odwiedzać.
-Dziękuję.-Przytuliłam go.
Resztę dnia spędziłam mile z braćmi i Darcy w ogrodzie.
Po czterech dniach od pobytu w szpitalu poranek również zaczęłam od zwykłych prostych czynności.
Zrobiłam obiad. Usiedliśmy razem. Posiłek przerwał nam dzwonek do drzwi.
-Ja otworze.-Justin wstał i wyszedł z kuchni.-Maggie masz gości.-Krzyknął po chwili.
Wstałam od stołu.
W przed pokoju nikogo nie było.
-Są w salonie.-Justin przeszedł obok mnie.
Obawiałam się Harrego, ale przecież ich prosiłam, żeby go nie wpuszczali. A więc?
Eleanor i Zayn.
Ona stała z skrzyżowanymi rękami na piersiach, a on trzymał dłonie w kieszeni.
Gdy zorientowali się, że jestem w salonie popatrzyli na mnie wzrokiem typu "Co ty najlepszego narobiłaś?!". Wiedziałam, że jestem na przegranej pozycji.
Pierwsza odezwała się El.
Powiesz co się stało? Czy będziemy stać jak kołki i zachowywali się jakby nic się nie stało?
-Harry chodzi pół żywy.-Dodał Zayn.
-Nie uważacie, że to sprawa pomiędzy mną a nim?-Musiałam ich spławić, żeby sobie poszli.
-Ale to jest nasz przyjaciel, a ty również jesteś dla nas ważna.-Odparła brunetka.
Zrobiło mi się miło na słowa "Jesteś dla nas ważna", ale musiałam zachować zimną krew.
-Proszę was.
-Co proszę? Zachowujecie się jak dzieci, nie możecie porozmawia jak ludzie?-Zapytał Malik.
-Wybaczcie, ale muszę iść z córką do lekarza.-Wykorzystałam to, że spotkałam Zayna przed szpitalem.-Wizyta jest za dwadzieścia minut.
-Maggie porozmawiajcie.-Eleanor wyszła.
-Bądźcie poważni.-Po chwili Zayn zrobił to samo.
Usiadłam na podłodze. Zaczęłam płakać.
-Co ja narobiłam?-Zapytałam sama siebie.
WITAAAAAAM.
więc kolejny rozdział, taki sobie moim zdaniem, mogłam napisać go lepiej.
co do Louisa, lubię go bardzo, ale ktoś musi być tym "złym" a wypadło na niego, nie to że żywię do niego urazę czy coś bo tak nie jest.
dziękuje za komentarze i reakcje, zachęcam do tego wciąż.
JESTEŚCIE WSPANIALI. DZIĘKUJE ZA WSZYSTKO.
mój twitter - @AliceLuberda
do następnego
xoxo
dupku. ten trochę nudny rozdział ale spoko. liczyłam na większą akcje !
OdpowiedzUsuńTrochę nudnawy ten rozdział ale dobrze jest. Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńnich ona wreszcie porozmawia z Harrym, no ! niech powie mu o dziecku i wtedy Louis gówno może jej zrobić :D (co nie zmienia faktu, że w dalszym ciągu Tommo jest moją słabością, hih)
OdpowiedzUsuńRozdział nie jest wcale nudny ;p, tylko ciekawy ^^ Oczywiście jak zwykle czekam na kolejną notkę.
OdpowiedzUsuńZapraszam również do mnie na nowy rozdział: http://when-i-see-stars.blogspot.com/