niedziela, 23 grudnia 2012

38 "Chyba już nie wypada odmówić"

Ciężko otworzyłam powieki, Harry spał obok mnie, ostrożnie wstałam, żeby go nie obudzić. Prąd już był, w domu było ciepło, a w kominku się nie paliło, poza tym świeciła się czerwona kropeczka na telewizorze to świadczyło o tym, ale czemu i komu się chciało w święta to robić to już pojęcia nie miałam. Magia świąt. Podpięłam szybko telefon do ładowarki.
Wzięłam gorącą kąpiel, podczas gdy Harry leżał na dole, bądź już nie. Miałam kompletny mętlik w głowie. Musiałam postawić pewne fakty.
-Kochasz go? Tak. A Charliego? Tak jakoś nie za bardzo, ale jednak to przyjaciel. Kogo wolisz? Harrego. Chcesz do niego wrócić? Tak. Czy potrafisz wybaczyć? Nie. - i na tym przystanęłam swój wywiad z samą sobą.
Ostatnia odpowiedź mnie rozczarowała, nawet nie wiedziałam że można samego siebie rozczarować, ale ze mną wszystko było możliwe. Miałam sama siebie dość, nienawidziłam siebie, nie potrafiłam nawet popatrzyć w lustro, za dużo pretensji i zmarnowanego czasu i brak zrozumienia z mojej strony.
Okryłam się ręcznikiem i zeszłam do kuchni, Harry robił śniadanie?! 
-Cześć? - zadałam jakby bardziej pytanie.
-Hej. Miałaś makaron i coś do niego ze słoika, pomyślałem, że będzie miło jak coś zrobię. - położył dwa talerze na stole i usiedliśmy.
-Na prawdę smaczne. - przyznałam biorąc znowu ciepły makaron z sosem do buzi.
-Co będziesz robić w sylwestra?
-Pewnie to co teraz, siedzieć w domu. - wzruszyłam ramionami.
-Z resztą zespołu chyba coś zrobimy i oczywiście chcielibyśmy żebyś przyszła. - uśmiechnął się. - A. Ubieraj się i idź suszyć włosy.
-Co? Po co? - zakrztusiłam się.
-No pójdziesz ze mną, do domu, bo raczej muszę ć po jakieś rzeczy, skoro jeszcze tu zostanę. - zrobił lekką przerwę, a moje serce łomotało z radości, chciał ze mną zostać. - A potem po coś do sklepu.
Wstałam bez słowa, wysuszyłam włosy, lekko się pomalowałam, ubrałam czarne zwężane spodnie, białą podkoszulkę i jego sweter. Zima była dość mroźna więc wyciągnęłam rudy kożuch, ale nie zrezygnowałam z jesiennych oficerek.
Harry już czekał na mnie przy drzwiach. Zakluczyłam dom i ruszyliśmy, próbował chyba chwycić mnie za rękę, ale ja włożyłam ją do kieszeni.
-Już znacie dokładną datę przeprowadzki? - zapytałam.
-Zayn ci powiedział, sam chciałem, ale sama wiesz. Jeszcze nie, ale prawdopodobnie pod koniec stycznia, nic konkretniejszego. Zostaniesz tu?
-Sama nie wiem. - wzruszyłam ramionami. - Jak dożyję, to wtedy będę myśleć co ze mną dalej.
-Może wrócisz do Chicago, będziemy bliżej siebie. - Objął mnie ramieniem, nie sprzeciwiałam się, dalej szliśmy przed siebie.
-Raczej zostanę tu, poszukam pracy, zacznę od początku. Coś będzie na pewno.
-Przez niego tak? Bo Freddie tu jest. - spuścił wzrok.
-Nie, przez to, że chce żyć normalnie, bez osób, które mnie okłamały. - wyraźnie powiedziałam dwa ostatnie słowa, trochę się wkurzyłam, rozumiem, że chciał wiedzieć, ale tak jakby to już nie był jego interes.
Na szczęście byliśmy pod jego domem i nie musieliśmy kończyć tej bezsensownej rozmowy, on poszedł na górę, a ja zaczekałam w przedpokoju, nie zajęło mu to dużo czasu, zbiegł po schodach z torbą w ręku i wyszliśmy.
Przed samym wejściem do sklepu zadzwonił mi telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Zayna.
-Muszę odebrać. - spojrzałam przepraszająco. - Zaraz do ciebie dojdę
Skinął głową i poszedł, a ja odebrałam.
-No halo. - powiedziałam radośnie.
-No hej, widzę, że ktoś miło spędził dzień i noc. - nacisnął na ostatni wyraz.
-Wcale nie, po prostu cieszę się, że cię słyszę. - czułam jak się czerwienie.
-Maggie, aż słyszę jak strzelasz buraka. Wiem, że został u ciebie bo mi rano napisał.
-Tylko spaliśmy, nie wyobrażaj sobie za dużo. 
-Jasne, jasne. - parsknął śmiechem.
-Przestań! 
-No już dobra. Dzwonię w innej sprawie. 
-Zamieniam się w słuch. - wtrąciłam.
-W styczniu jest gala, jaka i tym podobne opowiem ci jak się zobaczymy, dokładnie dziesiątego. Wybrałabyś się ze mną?
-Och, to miłe, że o mnie pomyślałeś. Jasne, że pójdę. - uśmiechnęłam się.
-To świetnie, wyjaśnię ci wszystko jak przyjadę, będę trzydziestego.
-Okej. Dobra muszę kończyć, bo Harry czeka na mnie w sklepie. - po tych słowach właśnie brązowowłosy wyszedł ze sklepu.
-Trzymaj się mała. - rozłączył się.
-Przepraszam, ale trochę mu zeszło. - wymusiłam uśmiech.
-Zgodziłaś się? - widocznie wiedział o co chodzi, powiedział to z żalem.
-Tak, a masz coś przeciwko?
-Nie, przecież nie jesteśmy razem. - wzruszył ramionami.
Poprowadził nas jakąś okrężną drogą, nie chciało mi się nawet zapytać co kombinuję, bo wiedziałam, że i tak by mi nie powiedział.
Doszliśmy do centrum, a mi nogi do dupy wchodziły, robiłam dwa kroki na jego jeden, marudziłam i jęczałam, a on dalej mnie ciągnął za rękę. Nagle przystanął, odwrócił się do mnie przodem, patrzył mi w oczy, byliśmy tak blisko.
-Chyba już nie wypada odmówić. - uśmiechnął się promiennie poruszając brwiami.
Spojrzałam pytająco, ale po chwili już wiedziałam, dla upewnienia podniosłam wzrok, centralnie nad nami była gałązka jemioły.
-Tylko po to szliśmy cały ten kawał? - zaśmiałam się.
-Ciii. Musisz psuć cały ten nastrój?
-Dobrze, przepraszam. - powstrzymałam się od kolejnego wybuchu śmiechu.
Jeszcze bardziej nachylił się nade mną, czekał na mój ruch, lekko się przybliżyłam, złożył delikatny pocałunek na moich zimnych ustach. Z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że był to mój najbardziej romantyczny pocałunek.
Jeszcze chwilę, tkwiliśmy w uścisku, ale mi zaczęły drętwieć kończyny i szybko zwinęliśmy się do domu.
W końcu mieliśmy z czego zrobić przyzwoity posiłek, ale my to my i połowa wylądowała w koszu.
Pod wieczór wylądowaliśmy na podłodze w salonie, brudni, zadowolenia i szczęśliwi.
-Maggie, to nie daje mi spokoju. Daj mi wyjaśnić... - zaczął.
-Ja pójdę się umyć. - wstałam i poszłam do łazienki.
Stanęłam przed lustrem, jednak mogłam na siebie popatrzyć, ale z obrzydzeniem. Jak mogłam być tak głupia? Miałam do siebie masę pretensji, a najbardziej o to, że nie mogłam zejść do niego na dół, pozwolić mu się wytłumaczyć, powiedzieć jak go kocham i być szczęśliwą.
Chwyciłam flakonik z włoskimi perfumami cioci i cisnęłam nim w duże lustro, które wisiało na ścianie. Pękło, po kawałeczku spadało do umywalki, bądź było na podłodze.
Cała się trzęsłam, puściłam flakonik i on również się rozbił, chciałam to jakoś posprzątać, ale wszystko wbijało mi się w dłoni i bose stopy.
-Maggie! Otwórz! Co się dzieje? - Harry krzyczał za drzwiami i bił w nie pięściami.
Wszędzie była moja krewew, porozrzucałam ręczniki, ale to nic nie dało, ręce mnie piekły i cholernie bolały, nie mogłam już nic zrobił.
Harremu udało się otworzyć drzwi, chyba nożem. Jak zobaczył mnie w takim stanie, wystraszył się, momentalnie wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu.
-Czemu to zrobiłaś? - nie spojrzał na mnie bo prowadził, ale słyszałam po jego głosie, że jest zły, wręcz wkurzony, ale i zmartwiony.
Coś tam wymruczałam, ale przestałam kontaktować, zostało mi tylko dalej siebie nienawidzić.


WITAAAAM
przepraszam za kolejny chłam, jaki tu daję
coś się zepsuło we mnie, otwieram nowy post i nic, nie mogę zacząć, dopiero dzień przed dodaniem rozdziału coś się we mnie ruszyło, ale ogólnie było słabo, nie wiem co się dzieje, nie wiem co odeszło, ale mam nadzieje że wróci i znowu bede mogła normalnie pisać
dziękuję Wam za te pięć komentarzy ♥
no i oczywiście nie mogłabym zapomnieć o życzeniach dla Was;
Życzę Wam, żebyście przeżyły te święta radośnie z bliskimi, żeby były one przepełnione miłością, oczywiście świetnego i niezapomnianego Sylwestra, żeby Wasze marzenia i oczekiwania się spełniły, żebyście dopełniły Swoje ambicję, no i oczywiście ostatnie, chociaż powinno być pierwsze, aby KAŻDA z Was mogła poznać swojego/ich idola/li, każda na to zasługuję.
JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ! I WESOŁYCH ŚWIĄT!
do następnego
xoxo   

4 komentarze:

  1. jak ja nie lubię Maggie. grrr...


    fajny. xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Niedoszła samobójczyni-M.

    OdpowiedzUsuń
  3. ale mi jej szkoda:(( ale mam nadzieje, że mu wybaczy.... albo będzie z Zaynem, bo w sumie, to jakoś tak mnie tknęło on jest dla niej taki miły i wgl, a Hazz to albo zdradza, albo przez niego się prawie zabiła:(
    czekam na nn

    OdpowiedzUsuń