środa, 17 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ 14

Pogodziłam się z Harrym, jakoś wyszło, że w tym samym czasie wyszliśmy na balkon i tak samo z siebie.
Kiedy pytałam tatę o bal i koncert stanowczo powiedział nie. Moje błagania i jęki nic nie pomogły, trzymał się swojego zdania jak rzep, jestem pewna, że Melody ma w tym swój udział. Tak marzyłam o usłyszeniu ich na żywo, no i byłam też umówiona z Samem.
Aż nadszedł ten dzień. Wstałam jak w każdy inny, umyłam się, ubrałam i zeszłam na śniadanie. Tata już dopijał kawę i czytał poranną prasę, a ja usiadłam i nasypałam sobie do miski swoje musli.
-Masz już sukienkę? - zapytał nawet na mnie nie patrząc.
-Słucham? - odkaszlnęłam.
-Pytam się czy masz sukienkę, no na ten koncert i bal.
-Co? Czyli jednak mogę iść? - zapytałam podekscytowana.
-Podziękuj Harremu. - popatrzył znad gazety.
-Jejuu. - wstałam od stołu. - Dziękuję. - pocałowałam go w policzek i pobiegłam na górę.
Wyszłam na balkon i zobaczyłam, że Hazzy też jest otwarty.
-HARRY! - zawołałam.
Poczekałam chwilkę, aż w końcu pokazała się śpiąca królewna w spodniach od dresu.
-Tak rano? To coś poważnego?
-Nawet nie wiem jak ci dziękować. Jak go przekonałeś?
-Ma się ten wdzięk. - uśmiechnął się jak panie w reklamie.
A ja mentalne walnęłam się dłonią w czoło.
-Dziękuję. - uśmiechnęłam się.
-Ty lepiej kombinuj sukienkę. Będę przed szóstą.

Nigdy za dobrze na modzie się nie znałam, jedyny kto mógł mi pomóc to Perrie. Wybrałyśmy się na zakupy.
Kiedy chodziłyśmy od sklepu do sklepu usłyszałam parę wyzwisk od młodych dziewczyn w naszym kierunku, nie chciałam pytać, wystarczył mi smutek na jej twarzy.
W końcu, kiedy nogi już mi odpadały, a czas się kończył, znalazłyśmy ją. Idealna, wprost dla mnie. Brzoskwiniowa, nad kolano, z pełnymi ramionami. Prosta, ale urocza. Pezz kupiła tak zwaną "małą czarną". Wszystko perfekcyjnie pasowało. Zadowolone z zakupów wróciłyśmy do domu.
Było już po południu, więc wszystko w biegu. Mimo, że mieszkałam tam już jakiś czas nie mogłam doszukać się niektórych rzeczy. Wydawało się jakby ktoś je porozstawiał po całym domu.
Do sukienki założyłam czarne buty na obcasie, włosy upięłam w kok, a do ręki wzięłam czarną kopertówkę i byłam gotowa.
-Bądź grzeczna i nie narób mi wstydu.
-Dobrze tato. - zaśmiałam się.
-Mam nocną zmianę, więc proszę cię nie wracaj zbyt późno, poza tym ufam, że Harry odprowadzi cię pod same drzwi.
-Tak jest komendancie. - przytuliłam go. - Dziękuję.   
Byłam strasznie podekscytowana tym wszystkim, żołądek cały czas miałam ściśnięty. Czułam się wspaniale.
Tak jak Harry wcześniej uprzedzał, przyszedł przed szóstą. Był ubrany w czarny garnitur, który dodawałam mu uroku. Zresztą wszystko dodawało mu uroku. 
I znowu te nadzieje, bo nawet to, że otwierał i zamykał za mną drzwi uszczęśliwiało mnie co najmniej jakby mi się oświadczył.
Pojechaliśmy wszyscy razem, weszliśmy na tą wielką halę bocznym wejściem. To wszystko działo się tak szybko, pełno ludzi, fleszy. Jedno wielkie zamieszanie, a gdzie w tym wszystkim ja? Pod marynarką Harrego, próbował mnie schować, ale coś mu nie wychodziło.
Nic nie mogło mi zepsuć humoru, prawie fruwałam ze szczęścia pod sam sufit, ale chyba nikt prócz Perrie nie dzielił mojego zachwycenia.
Widzieliśmy Adele, Rihanne, Eda Sheerana, Ollyiego Mursa, a nawet przemknęła Demi Lovato. Miałam ochotę piszczeć, coś niewiarygodnego. Moje marzenia właśnie się spełniały. Ktoś taki zwykły jak ja, a obok mnie pełno takich gwiazd. Śniłam, a tak przynajmniej mi się wydawało.
Po tym jak już się trochę uspokoiłam, gala się zaczęła. Była mowa o tym, że wszystkie pieniądze z tej uroczystości zostaną przekazane na dzieci. Zaśpiewało parę mniej znanych osób. Po czym na scenę wszedł Ed Sheeran i zmiótł wszystkich poprzedników. Podczas kiedy Demi Lovato robiła swoje show, chłopcy już szykowali się do występu. Widać było z daleka, że się denerwują. Więc do nich podeszłam.
-Wiem, że rady od kogoś jak ja są beznadziejne i nie do użytku, ale życzę wam powodzenia, wiem, że sobie poradzicie, więc bez stresu i zróbcie to jak najlepiej.
Wszyscy chórkiem podziękowali z uśmiechem i wróciłam na poprzednie miejsce. A że byłyśmy na backstagu, to widziałyśmy wszystko 'od kuchni'. Coś niesamowitego.
Perrie powiedziała, że chcę jej się pić i zaraz wróci, zostałam sama, ale jakoś mi to nie przeszkadzało.
-Jesteś z nimi? - zapytał nieznajomy, który stanął obok mnie i przyglądał się prowadzącym, który zapowiadali One Direction.
-Tak. Ty też jesteś z kimś? - nawet na niego nie spojrzałam.
-Tak jakby. - zaśmiał się.
Nie chciałam być niemiła, ale po prostu jedyne co chciałam to obejrzeć ich występ, a ten chłopak mi to uniemożliwiał.
-Dobrze się bawisz? - ponownie zapytał.
Coraz bardziej mnie wkurzał.
-Świetnie. - odparłam już trochę zła.
-Max.
-Scarlett. - powiedziałam obojętnie.
-Zostaniesz na after party?
-Nie, tuż po ich występie muszę iść.   
Normalny człowiek po moim tonie by zrozumiał, że chcę zakończyć rozmowę, ale nie, ten serio musiał być głupi.
-Dobrej zabawy. A poza tym. - zbliżył się, a mnie przesy dreszcze. - Ślicznie wyglądasz. - szepnął.
-Słucham? - kiedy się odwróciłam jego już nie było.
Poczułam się dość nieswojo, ale po sekundzie mi przeszło, niestety zdążyłam tylko na ostatni refren "What Makes Your Beautiful".
Chłopcy wręcz zbiegli po schodkach, Harry od razu podbiegł i mnie przytulił, co mnie zdziwiło, ale szczęśliwa, że mam go przy sobie, po prostu się w niego wtuliłam.
-Dziękuję, że tu byłaś. - dalej mnie obejmował.
-To ja dziękuję, że mnie zaprosiłeś. - uśmiechnęłam się.
-Teraz musimy szybko iść, zanim ktoś się zorientuje, że nas nie ma. - pociągnął mnie za rękę i szybko wyszliśmy.
-Scarlett! Twoja torebka!
Zatrzymaliśmy się, a Max, chłopak, którego poznałam (dobrze, że skojarzyłam chociaż jego głos) podał mi moją kopertówkę.
-Dziękuję. - uśmiechnęłam się.
-Może jednak zostaniesz? - odwzajemnił uśmiech.
-Nie. - odpowiedział za mnie szorstko Harry.
-W takim razie do zobaczenia. - ponownie posłał mi swój uśmiech, pomachał niezręcznie i odszedł.
-Może trochę grzeczniej? - zwróciłam mu uwagę jak już wsiadaliśmy do samochodu. - Poza tym, o co ci chodzi?
-Nie mówiłaś, że znasz się z Georgiem. - mruknął i nagle zahamował.
-Z kim? Nie Gadaj, że to jest ten Max. - otworzyłam usta z wrażenia.
-Ten Max z The Wanted.
-Serio?! - pisnęłam. - O mój Boże.
-Nie mów, że ich lubisz. - uderzył ręką w kierownice.
-To już nie mogę lubić kogoś bo ty go nie lubisz? Oh, błagam. Ty  jesteś z moim wrogiem.
I tu właśnie go zagięłam. Uderzyłam w czuły punkt i już nie odezwał się słowem.
Kiedy chciałam wyciągnąć chusteczkę z torebki, pierwsze co chwyciłam to serwetka z numerem telefonu i imieniem "Max" na co się uśmiechnęłam, ale już nie chciałam gadać, bo Harry znowu by się wkurzył. Od razu wpisałam do telefonu i ponownie pochowałam rzeczy do kopertówki.
W końcu się zatrzymaliśmy, kiedy wysiadłam i chciałam już iść, Harry kazał mi poczekać.
-Słucham. - westchnęłam i odwróciłam się do niego przodem.
-Tylko daj mi skończyć, bo to co powiem, nie będzie miłemi, ale musisz mi uwierzyć. - chwycił mnie za ramiona, a mi momentalnie zrobiło się niedobrze i skinęłam głową. - To wszystko jest bujdą, wiem, że wyda ci się to jak żart, ale mówię serio. Vanessa kazała Samowi się do ciebie zbliżyć, żeby potem móc się upokorzyć.
Potem już nie słuchałam, wyłączyłam się po prostu. Jak mogła zrobić coś tak podłego? Jak w jakimś tandetnym filmie, którego budżet nie przekracza piątaka. Nic do mnie nie docierało, po prostu im zaufałam, byłam taka naiwna.
-Wiedziałeś? - zapytałam przerywając mu jego monolog.
-Powiedziała mi wczoraj, chciałem ci powiedzieć...
-Czyli pozwoliłeś na to, żeby... Trzeba mieć niezłą wyobraźnie, żeby tak kłamać no nie? Zaufałam ci. Pozwoliłam na to, żebyś był częścią mojego życia, ty pozwoliłeś, żebym ja była twoją, a robiłeś takie rzeczy? - odwróciłam się na pięcie i poszłam przed siebie.
-Wysłuchaj mnie chociaż do końca. Błagam!
-Pieprz się Styles! - wystawiłam mu środkowy palec.
Czułam się pusta i wykorzystana. Wrócić do domu nie chciałam, wyjście było jedno. Wyszukałam jego imię w kontaktach i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Cześć. Tu Scarlett. - powiedziałam od razu kiedy odebrał. - Jednak zmieniłam zdanie.
Podałam mu dokładny adres miejsca gdzie się znajdowałam, on rzucił krótkie "daj mi chwilkę". Po pięciu minutach już jechałam z nim w samochodzie.


witam
jednak rozdział się pojawił, dalej nie wiem co dalej. ale to osiem komentarzy mnie baaaardzo ucieszyło. do następnego chyba
xie xoxo
ps.: wybaczcie za błędy bądź coś w tym stylu, ale bloger się psuje.:

9 komentarzy:

  1. czy ona umówi się z Maxem z The Wanted? oh gosh!
    będzie się działo, czekam na nastpeny:)) pisz, pisz i się nawet nie zastanaiwaj!

    OdpowiedzUsuń
  2. ale akcja. na prawde dobry rozdział. wow. w końcu dzieje się coś poważnego.

    nie wiem czy ja jestem głupia czy co, ale nie rozumiem Scarlett..

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow. Ale sie dzieje. Emocje są ;)
    Czekam na następny z niecierpliwością ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże Boże Boże jaki cudowny rozdział <3
    Świetnie, że sie pojawia nowy bohater i to jeszcze jaki <3
    Suuuuuuper :))

    OdpowiedzUsuń
  5. ZAJE*ISTY ROZDZIAŁ.; *

    OdpowiedzUsuń
  6. W końcu coś ciekawego, a nie tylko paplanina o tym samym. Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nareszcie się rozkręca, wiec nie ma opcji, że teraz zawiesisz bloga ;d;d
    Czekam na kolejny ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Super super super <333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń