Otworzyłam leniwie jedno oko, po chwili drugie, ale Harrego nie było obok mnie.
-Harry? - krzyknęłam na cały dom.
W odpowiedzi dostałam tylko swoje echo. Spojrzałam na zegarek gdzie widniała dwunasta. DWUNASTA! A to był dzień po gali, rano mieli pojechać.
-Kurwa. - syknęłam i szybko zwlekłam się z łóżka.
Miałam cichą nadzieję, że dla nich dwunasta to rano, dla Zayna na pewno, ale co do reszty miałam wątpliwości. A co do Malika, to liczyć na niego nie mogłam, dzwoniłam, ale nic. W sumie żaden nie odebrał.
Szybko wsunęłam jasne jeansy, czarną podkoszulkę i granatowy sweter. Zbiegają po schodach próbowałam wcisnąć trampki. Kiedy już wybiegłam z domu narzuciłam na siebie kurtkę i obwiązałam szalikiem, jeśli można to w ogóle nazwać obwiązaniem. To był mój nowy rekord szybkiego zbierania się, aż byłam z siebie dumna, ale to przyjemne uczucie zniknęło po chwili jak zorientowałam się, że prawdopodobnie jest za późno. I wszystko z mojej winy, nikogo innego nie mogłam obwiniać, sama zepsułam nasze uczucie. Ale to nie był zbytnio dobry czas na użalanie się nad sobą.
Z krótkimi przerwami w końcu mój bieg się skończył, stanęłam na ulicy na przeciwko domu One Direction. Stała ciężarówka, kierowca zapalił silnik. Wstrzymałam oddech, a serce zaczęło mi szybciej bić. Samochód odjechał i ukazała mi się cała piątka, uśmiechnięci jakby się mnie spodziewali. A ja zaczęłam płakać, chyba ze szczęścia, tak, na pewno ze szczęścia. Podbiegłam jakbym się bała, że on znowu może zniknąć.
Nie obchodzili mnie wszyscy naokoło, tylko on wtedy dla mnie istniał. Przytuliłam go, nie czułam jego rąk, niczego. Co oznaczało jedno, ale jednak się pomyliłam, po chwili objął mnie.
-So we can start it all over again. - wymruczał mi do ucha.
-Zostajecie? - zapytałam przez łzy.
-Mhm. Aż będziesz miała nas dość.
-Nigdy.
-Pomogę rozpakować ci te rzeczy. - powiedziałam wchodząc do pokoju Harrego.
Wszędzie były pudła z rzeczami i ubraniami Hazzy, meble stały puste.
-Pudełka nie uciekną a my mamy dużo do obgadania. - pociągnął mnie za rękę i położyliśmy się na łóżku.
-Ja... - spuściłam wzrok. - Nie potrafię ubrać w słowa tego jak bardzo żałuję, jak bardzo mi przykro. Przepraszam.
-Przestań, przestań, przestań. Dość tego. Temat zakończony.
-Niall mi mówił co na prawdę wtedy zrobiłeś. Poza tym, że się z nią całowałeś, to zachowałeś sie na prawdę przyzwoicie.
-Ja... To samo jakoś wyszło.
Zamknęłam jego usta w pocałunku.
-Ważne, że teraz jesteśmy razem. - powiedziałam.
-Czy ty coś do Freddiego? - zapytał niepewnie.
-Nie. Myślałam, że tak. Wtedy kiedy zostałam sama, na własne życzenie. Ale to było jakieś chore złudzenie. Ty lepiej mi powiedz jak między tobą a Zaynem.
-Maggie proszę mogłabyś wyjść ze mną pogadać? - do pokoju weszła zdenerwowana Eleanor.
-Czemu wszyscy chcą mi ją zabrać? - jęknął Harry.
-Przestań, przecież zaraz wrócę. Jasne, już idę. - wstałam i poszłam.
El wzięła mnie za rękę i zaciągnęła do łazienki, zamknęła szczelnie drzwi i okno.
-Co się dzieje? Planujesz jakiś zamach? - popatrzyłam na nią zdziwiona.
-Gorzej. - oparła dłoń o biodro. - Jestem w ciąży.
Zatkało mnie, kompletnie nie wiedziałam co mam powiedzieć, to wszystko...
-Ja nie wiem jak to mogło się stać. - zaczęła płakać. - Przecież nie mogę mu tego powiedzieć. To zniszczy mu karierę.
-Ciii. - przytuliłam ją. - To cudownie, że będziecie mieli dziecko. Louis może na początku będzie trochę podłamany, ale przecież to też jego dziecko, a przede wszystkim się kochacie. Wszystko się ułoży.
-Halo! Może zejdziecie na obiad?! - dobijał się Niall. - Błagam! Bo bez was oni nie chcą zacząć!
Zaśmiałyśmy się, pomogłam jej doprowadzić się do normalności i zeszłyśmy z Horanem do kuchni.
W sumie czego ja się po nich spodziewałam, najzwyczajniej w świecie po prostu zamówili pizze. Reszta przystała, ale ja nie byłam głodna, więc po prostu siedziałam i myślałam o Eleanor. Bałam się o nią, ale wiedziałam, że jest silna, mądra i że da sobie radę.
Na szczęście dzięki takiemu irlandczykowi jedzenie szybko się skończyło i mogliśmy porozchodzić się z powrotem do pokoi.
Kiedy już prawie usiadłam przyszedł Zayn i mnie wyciągnął, na co Harry znowu przewrócił oczami.
On poszedł na papierosa a ja się przewietrzyć. Usiedliśmy na schodku w ogrodzie.
-Cieszę się, że zostajecie. - uśmiechnęłam się pod nosem.
-Ja też. Gadałem z Harrym. - po raz kolejny zaciągnął się dymem z papierosa.
-Właśnie się o to go zapytałam, ale nie zdążył odpowiedzieć.
-Na początku trochę się posprzeczaliśmy, ale potem jakoś doszło do porozumienia i... - nie dokończył bo zadzwonił mu telefon. Po krótkiej rozmowie włożył telefon do kieszeni od bluzy. - Muszę jechać do domu, do Bradford. Wrócę może jutro, to dokończymy rozmowę. - zgasił papierosa.
Wstaliśmi i już miałam zamiar ruszyć, ale on podszedł i mnie przytulił. Taki mały gest, a mnie ucieszył. Przez ostatnie wydarzenia nie rozmawialiśmy ze sobą jak wcześniej, miałam nadzieje, że się to zmieni.
-No leć już.- uśmiechnęłam się. - Pozdrów wszystkich. - weszłam za nim do domu.
Rozeszliśmy się na piętrze. Jak weszłam do pokoju Hazzy od razu położyłam się koło niego na łóżku.
-Już jestem cała twoja. - pocałowałam go.
-Co się stało Eleanor?
-Aaa. Kobiece sprawy. I tak nie zrozumiesz. - musiałam coś na szybko wymyślić, ale nic nie przychodziło mi do głowy.
-A może jednak zrozumiem. - zasugerował.
-A coś ty się tak tego uczepił? - zaczęłam zastanawiać się czy aby on czegoś nie podejrzewa.
-Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć. Tylko tyle.
-A mi się coś wydaję, że jednak z innego powodu się pytasz. - zmarszczyłam brwi.
-Skąd ci to przyszło do głowy?
-Harry proszę cie. - przechyliłam głowę w bok. - Gadaj co wiesz. - położyłam się na brzuchu i wtedy widziałam go całego.
-No widziałem parę opakowań po testach, a potem wizytówkę do ginekologa.
-No bo El jest w ciąży. - wydusiłam z siebie.
-Co?! - krzyknął na cały dom.
-Nie drzyj się tak. - uciszyłam go. - To jest tajemnica, sama musi im o tym powiedzieć. Wiem jaka to presja, więc dajmy jej czas by mogła nad tym pomyśleć. Jak będzie gotowa to mu powie.
-Ale...
-Nawet nie waż się powiedzieć Louisowi. - pogroziłam mu palcem. - Obiecuję, że sama ci coś wtedy zrobię.
-A co konkretnie? - poruszył brwiami.
-Nawet o tym nie myśl. - zaśmiałam się.
WIITAAAAAAAAAAAAAAAAAAM
na samym początku chciałam przeprosić że dopiero teraz dodałam, ale były małe problemy
następną sprawą jest to że zostały jeszcze dwa rozdziały i epilog na co jest mi strasznie smutno :c
TAK będę pisać następne opowiadanie, na tym samym blogu
i tak straaaaaaaasznie wam dziękuje za tyle komentarzy :) i mam nadzieje że teraz będzie już tak co rozdział :)
do następnego
xoxo
Wow. Dużo emocji. Cieszę się, że zostali i że wszyscy się już pogodzili :3
OdpowiedzUsuńŚwietny.
Czekam na następny xxxxx
dlaczego kończysz? Nieeeee! wreszcie pogadali i sa razem, ale powiem szczerze bardziej spodziewałam się ciązy Meg niz El... no w kążdym razie bardzo zaskoczyłaś.
OdpowiedzUsuńczekam na następny:D
Trudne sprawy.-m.
OdpowiedzUsuńPiekny <3
OdpowiedzUsuńWow. Dużo się dzieje :)
OdpowiedzUsuń