Ja? Co ja zrobiłam? To chyba on sobie coś z Ruth...
-O czym ty do cholery mówisz?
-Chciałem po ciebie pójść, zobaczyłem cię przytulającą się do Zayna.
-Że jak? - zaśmiałam się. - To ty z Ruth coś kręcisz, może jednak coś do niej czujesz? A co do Zayna to po prostu się pogodziliśmy. Potrzebowałam, żeby ktoś mnie przytulił, ty widocznie nie widzisz problemu w tym, że macasz cycki byłej, na oczach swojej dziewczyny.
Wdychałam głęboko powietrze, byłam wkurzona, bardzo.
-No chyba nie sugerujesz, że to moja wina.
-Jakby Charlie przyjechał, ty też byś z nami siedział, nagle on kładzie moją dłoń na swoim kroczu. I co? Skakałbyś z radości? Jakoś mi się to nie widzi.
-Ja... Boże... Mag... Ja nie... - przytulił mnie. - Ja nie wiedziałem, że to tak wygląda. Przepraszam. - mocno się w niego wtuliłam, a on mówił dalej. - Ja kocham ciebie i tylko ciebie, ona już dla mnie nic nie znaczy.
-Harry bo... - w pokoju pojawił się nie kto inny jak Ruth. - Przepraszam nie wiedziałam.
No myślałam, że wybuchnę, Hazza przytrzymał mnie, ale ja się wyrwałam.
-Ja już pójdę. Miłej zabawy. - ominęłam Ruth i zeszłam do jadalni. - Dziękuję za zaproszenie, ale ja się będę zbierać. - starałam się uśmiechnąć najnaturalniej jak potrafiłam.
Chyba wiedzieli co się stało, bez słowa wyszłam, a Zayn pomógł mi wynieść wózek.
Po chwili Harry wybiegł z domu jak oparzony, rozglądając się za mną, po chwili do mnie dobiegł.
-Maggie proszę cię...
-Co? Nie mam ochoty patrzeć jak Ruth cię podrywa, a ty się jej oddajesz.
-Wcale tak nie jest.
-Harry nie chce cię stracić, a jak was widzę to wydaje mi się, że... - stanęłam na chwile i znowu ruszyłam.
-Że co?
-Że ona mi cię odbierze. - prawie krzyknęłam.
-Nie ufasz mi? - powiedział z żalem.
-Ale oczywiście, że ci ufam, tylko chodzi, o to że... - zamknął moje usta pocałunkiem.
Nie chciałam już nic więcej usłyszeć, to było kolejne potwierdzenie, że on chce być tylko ze mną.
To było chore, mógł robić ze mną co żywnie mu się podobało, a ja wybaczyłabym mu wszystko.
Odprowadził mnie pod same drzwi.
Z samego rana posypały się telefony z życzeniami, od całej rodziny, znajomych ze szkoły i CHARLIEGO. Nawet zadzwonił Freddie, ale nie odebrałam.
Zaczęłam się zastanawiać co mam zrobić z Darcy, aż tu nagle anioł (czyt. Taylor) pojawił się w moim domu.
-Gadałam już parę dni temu z Harrym. - uśmiechnęła się. - A ty co robisz w piżamie? Za godzinę masz być u chłopaków!
Nie dość, że byłam zdenerwowana, to Tay mnie nakręcała jeszcze bardziej, że nie zdążę.
Biegałam po domu jak dzika, nic nie pasowało na tą okazję. W końcu zdecydowałam się na brązową sukienkę z koronką, czarne buty z nie za wysokiej szpilce (żebym się nie zabiła) i czarną luźną marynarkę.
Zalokowałam sobie lekko końcówki i byłam gotowa.
-No idź już. - wypychała mnie z WŁASNEGO domu Taylor.
-Nakarm ją o piątej, potem połóż spać i nie zapomnij jej przewinąć. - wsiadłam do taxi, pan kierowca był chyba troszkę zły, że czekał, ale trudno, za to mu płacą.
Parę minut po piętnastej zjawiłam się pod domem 1D. Próbowałam dojść żywa i w jednym kawałku do drzwi i cudem mi się to udało.
Zapukałam, a w progu powitał mnie Zayn, Liam i Niall.
-Witamy jubilatko! - krzyknęli i mnie przytulili.
Pewnie wcześniej to ćwiczyli, bo ten synchron, szczerość w głosie i gracja. Hahaha.
Weszłam do środka, od razu poszliśmy do kuchni.
-A gdzie Harry? Jeszcze muszę go przeprosić, że się spóźniłam.
Coś szeptali między sobą. I oczywiście jako przedstawiciela wyrzucili Nialla.
-No bo on wyszedł z Ruth, zaraz na pewno wrócą. - uśmiechnął się pocieszająco.
-Tak, na pewno wrócą. - oczy mi się zaszkliły.
Prze kolejną godzinę pisaliśmy do niego i do niej, próbowaliśmy dzwonić, ale poza zasięgiem.
To było takie... upokarzające, po raz kolejny Harry to zrobił, ranił mnie tym. Znowu powtórka z rozrywki.
-Dość tego! - krzyknął Liam. ON KRZYKNĄŁ. LIAM JAMES PAYNE KRZYKNĄŁ. Co z tym światem się dzieje. - Dziś są twoje osiemnaste urodziny, nie siedźmy jak idioci, póki Harry nie wróci możemy coś zrobić. - cieszył się jak dzieciak.
Na powrót Harrego były marne szanse, rozczarowałam się. Z nadmiaru smutku zrobiłam się senna, zauważyli to, zaczęli koło mnie tańczyć i śpiewać Up All Night na rozbudzenie.
Ściągnęłam buty i rzuciłam nimi w kąt.
I na co te starania?
-Ugotujmy coś! - Niall wpadł na ten pomysł, co prędzej czy później by się wydarzyło.
Spojrzeli na mnie z zapytaniem, na co kiwnęłam głową z uśmiechem.
-Eureka! Kurczak w sosie śmietanowym z ryżem! - powiedział po chwili namysły Zayn.
Liam i Niall wzięli się za sos, a ja z Zaynem zostałam przydzielona do mięsa.
-Co się wczoraj stało? - zapytał mulat.
-Nic ważnego.
-Maggie on cię kocha, a Ruth to przeszłość.
Na dźwięk jej imienia, nożem najechałam na palec, po chwili skapywała z niego krew. W ciągu trzydziestu minut przydarzyło mi się to jeszcze siedem rady. No tak, ja geniusz. I tak skończyłam z obklejonymi prawie wszystkimi palcami w plastry z Toy Story, ach ten Liam.
-Kurczak jest jeszcze surowy. - skrzywił się Niall, po tym jak skonsumował mięso.
-E no co ty durniu, dopiero go wrzuciliśmy do garnka. - wywrócił oczami Zayn.
-Ej. - uderzyłam go w głowę. -Czemu się tak odzywasz do Nialla?
-Właśnie. - dorzucił blondyn. - Dzięki za wsparcie Maggie. - puścił oczko w moim kierunku na co się roześmiałam.
Po czterdziestu minutach my najlepsi kucharze europy, zasiedliśmy do stołu.
-Niall spróbuj pierwszy. - stwierdził Liam.
-On zje wszystko, nawet jak jest niejadalne. - zaśmiał się Zayn. - Trzeba kogoś kto... Maggie! Właśnie takiej osoby nam potrzeba. Próbuj śmiało.
Nabiłam kurczaka w sobie, obtoczonego ryżem na widelec. Z miną jakby to decydowało o dziejach ludzkości włożyłam go (bez skojarzeń :D) do ust, przeżuwałam, a oni wpatrywali się we mnie oczekując mojej opinii i potwierdzenia.
-Jadalne. - to słowo wypowiedziane przeze mnie było, jak zbawienie dla Nialla.
Nalali bardzo dobrego wina, Zayn jedyny nie pił, chciał mnie potem odwieść do domy, nalegałam, ale on się uparł.
Robiło się już późno.
Nagle trzaśnięcie drzwi i głośnie "Jesteśmy", które wypowiedział Harry i mi momentalnie gula ugrzęzła w gardle, a serce zaczęło bić 572876971487 razy na sekundę.
Kiwnęłam do Zayna, on wiedząc o co mi chodzi wziął kluczyki do ręki.
-Czekam w samochodzie. - i wyszedł.
Liam wyszedł z kuchni, Niall mnie przytulił i zrobił to samo.
Wstałam od stołu, wzięłam do ręki buty i marynarkę. Poszłam do przedpokoju, gdzie zastałam rozbawionych Harrego i Ruth.
-Maggie! - uśmiechnął się. - Ale co ty tu... Cholera zapomniałem. - walnął się w czoło.
Ruth wyminęła mnie i poszła sobie.
-Maggie tak strasznie przepraszam.
-Przestań w końcu przepraszać, tylko coś zrób. - łzy zaczęły spływać mi po policzkach. - To słowo przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie.
-Na prawdę mi przykro. - podszedł, chciał mnie przytulić, ale ja się odsunęłam.
-Trudno. - wytarłam kolejne łzy. - Widocznie miałeś coś lepszego do roboty. Nawet w urodziny nie jestem dla ciebie najważniejsza.
-Wynagrodzę ci to. - zapewnił.
-Daruj sobie.
-To chociaż cię odwiozę.
-Nie trzeba, na pewno masz ważniejsze sprawy, na przykład Ruth. Zayn mnie podwiezie. Myślę, że powinniśmy zrobić sobie przerwę, może w końcu się zdecydujesz z kim chcesz być. - rozryczałam się na dobre.
-Ale jak? Zrywasz ze mną? Nie możesz mi tego zrobić. Ja cię kocha. - łza spłynęła mu po policzku.
-Ja ciebie też i właśnie dlatego to robię, bo cię kocham.
-Maggie nie rób tego. - przytulił mnie, tym razem poddałam się.
Chciałam w tym uścisku stać całe wieki, do skończenia świata.
-Może do zobaczenia Harry. - wyszłam, zostawiając go z tym samym, a może raczej z Ruth co było tą gorszą wersją.
Tak bardzo chciałam tam wrócić i już nigdy więcej go nie opuszczać, ale moja głupota była silniejsza.
Wytarłam łzy i wsiadłam do auta, od razu ruszyliśmy.
-I? - patrzył prosto na drogę.
-Wiele, za wiele. - nagle naszło mnie pięć minut szczerości. - A korzystając z okazji, że jesteśmy sami. Muszę ci coś powiedzieć o Perrie. Ona nie jest dla ciebie/
-Maggie wiem , że ci się ostatnio nie układa z Harrym, ale nie musisz psuć szczęścia innym.
-Że jak? Co ty powiedziałeś?
-Nie miałem tego na myśli.
-Jednak to powiedziałeś, nie wierzę, że tak o mnie pomyślałeś. Zatrzymaj auto.
-Maggie nie wygłupiaj się.
-Zatrzymaj auto! - krzyknęłam.
Zjechał na bok, wysiadłam z auta, a on tuż za mną.
-Mag, przepraszam.
-Ona cię zdradza. - powiedziałam najdelikatniej jak potrafiłam.
Zraniłam go, czułam się winna. JA, nie ona, zapewni w najlepsze bawiła się ze swoim kochasiem.
Wiedziałam, że to co zrobiłam było złe.
Przytuliłam go, tyle byłam w stanie zrobić.
Nic nie mówiliśmy, poszliśmy do mnie.
HEEEEEEEEEEEEEEEEY.
przepraszam że tak późno, ale nie było mnie w weekend, a teraz nie miałam czasu.
pisałam go pare godzin a i tak wyszedł krótko
nawet jestem zadowolona
jak myślicie? co stanie się dalej?
uwielbiam zakańczać w takich momentach hrhrhrhrhr ja mistrz zła hahahah
dziękuję za komentarze i proszę o więcej, one duuuuużo dla mnie znaczą.
pod ostatnim rozdziałem zapomniałam podziekować za 4000 wejść, więc BAAARDZO DZIĘKUJĘ jesteście wspaniali
do następnego
xoxo
mózg rozjebany! wow. na prawdę. siedziałam jak na szpilkach czytając ten rozdział. nie mów że sie nie nadajesz bo dostaniesz bejsbolem ! dajesz następny !!
OdpowiedzUsuńsuper, nie sądziłam, że Harry tak postąpi, teraz fajnie byłoby jakby była z Zaynem... ciekawe co mają zamiar robić u niej w domu *.* czekam na nn!
OdpowiedzUsuńzapowiada się ciekawie, zapraszam do mnie c: http://smallchangeofplans.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńFajnee ;p
OdpowiedzUsuńBoze jaki twój blog jest świetny ! :D
OdpowiedzUsuńPięknie piszesz . ; )) Cudowne to ! :))
Bardzo mis ię podoba ! :D Magicznie ! :)
+ obesrwuję . ; ))
zapraszam na mojego bloga o One direction . ; dd
Jak wejdziesz zaobserwuj i daj koma . :D
Dziękuję .<3
Super blog przeczytalam caly na raz. Czekam na kolejny rozdzial.
OdpowiedzUsuńKocham Cie.
Pozdrawiam
Chica xx
Zapraszam do mnie
One-direction-unforgettable-story.blogspot.com
Sory, ze nie ma linku, ale z telefonu nie dam rady wstawic linku.
Zycze weny. I czekam z niecierpliwoscia na kolejny. :-)