Dopiero jak usłyszałam głos taty dochodzący z salonu zaczęłaś się zastanawiać, czy aby nie śnie.
-Cześć. - bardziej spytałam, niż się przywitałam.
-O. Witaj słoneczko. - tata uśmiechnął się promiennie.
Leżał na kanapie, na stole była masa leków, a Melody chodziła jak nakręcona i co sekundę poprawiała mu poduszki.
-Jak się czujesz? - podeszłam bliżej i włożyłam ręce do kieszeni.
-Wspaniale, czasami tylko jak wezmę za duży oddech to trochę boli. Ale wszystko w jak najlepszym porządku.
Czułam, że kłamie. Po prostu nie chciał mnie martwić, robił to ze względu na mój stan po wypadku. Zachowywał się jakby to zdarzenie miało miejsce wczoraj.
-Gdzie byłaś o tej porze? - przymrużył oczy jak przyprowadzał przesłuchanie.
-Co? Ja? Ummm. Byłam z Perrie na spacerze, pokłóciła się z Zaynem i potrzebowała się komuś wygadać. Jestem trochę zmęczona. Pójdę się położyć. - wskazałam kciukiem na schody.
-Poczekaj na sekundkę. Chciałem ci powiedzieć, że tak jak już wcześniej uprzedzałem, bierzemy ślub, jak najszybciej jak to możliwe. Wypadło na piątek.
-Słucham? - nachyliłam się. - Tato jest wtorek. Czy ty wiesz, że ślub to nie jest coś na chwilę?
-Vivi... Za długo się zastanawiałem i popatrz co się stało, nie chce już czekać.
-Tsss. - prychnęłam. - Zachowujesz się jakbyś miał dziewiętnaście lat, a chyba muszę ci przypomnieć, że ich nie masz.
-Uważaj jak się do mnie odzywasz, nie jestem twoim kolegą. - jego dobry humor zniknął, dzięki mnie.
-Ja po prostu nie wierzę. - zaśmiałam się z własnej bezsilności. - Przecież wy się ledwo znacie.
-Długo jesteśmy razem, wystarczająco. Poza tym to moja decyzja i została już podjęta, twoje zdanie się tu nie liczy.
-No racja. Na co wam wiecznie narzekająca Scarlett. Wychodzę. - odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę drzwi.
-Nawet nie próbuj! Wracaj tu!
Moją odpowiedzą było trzaśnięcie drzwiami.
Nie mogłam znieść, że mój ojciec zachowuje się dziecinne jak jakiś smarkacz, a wciąż mi powtarzał, że powinnam być poważna i rozsądna, żeby ludzie traktowali mnie serio, podczas kiedy sam zachowywał się na odwrót.
Napisałam do Harrego smsa, po dwóch minutach już był na dole. Chciałam po prostu się przejść, uspokoić i porozmawiać, z kimś to nie oceni mnie z góry i każe się zamknąć.
-Twój tata jest dorosły. I tak zrobi co chce. - splótł nasze palce kiedy wyszliśmy za bramę.
-Nie mogę mu na to pozwolić. Nie dość, że są ze sobą rok, to jeszcze ona jest nienormalna.
-Skoro się kochają, to czemu nie?
-To nie wyjdzie. Zobaczysz. Nie minie miesiąc, a już ona będzie chciała się wyprowadzić.
-Scarlett. Postaw nas w takiej sytuacji, my też do końca nie jesteśmy normalni, nawet Perrie jako twoja przyjaciółka woli, żebyśmy nie byli razem.
-Ale... - westchnęłam.
-Ale co? - stanął i delikatnie mnie pocałował. - Będzie dobrze, zobaczysz. Może zaśpiewasz? Mam taką piosenkę, którą napisałem i nagrałem sam. Jest bardziej o rozstaniu, ale w sumie pasuje.
-Zaśpiewałbyś ze mną? - podniosłam wzrok z moich butów na jego twarz.
I nagle zniknęła obawa, co mógłby sobie tata pomyśleć, przecież nie mogliśmy być razem, a co dopiero przyjść jako para na ślub, a po zaśpiewaniu wspólnie piosenki, tatę zalałaby krew.
-Ja? Z tobą? - uśmiechnął się. - Od małego marzyłem o duecie z tobą. - cmoknął mnie w usta. - Jestem twoim największym fanem, a zaśpiewać z tobą... Umm... Coś niesamowitego. - uśmiech nie schodził mu z ust.
Harry zdecydowanie był jedyną osoba, która tak szybko potrafiła poprawić mu humor.
Dzięki niemu zmieniłam zdanie na temat tego całego ślubu. Znaczy nie, że od razu, aż nie mogłam się doczekać kiedy ich zobaczę na zaślubinach, ale nie było tak tragicznie jak na początku. Chyba doszło do mnie, że moje wściekanie się nic nie da.
Wróciłam koło północy, wszyscy spali. Tak na początku myślałam, dopóki nie weszłam do swojego pokoju.
-Co to za jakieś tajemnicze spotkania? - zwróciłam się do Williama i Mari siedzących na moim łóżku.
-Żadne spotkania. Tak sobie siedzimy. - Will skrzyżował nogi.
-Co ubierzesz na ślub? - spytała mnie siostra.
-Jeszcze nie wiem, nie zdążyłam nad tym pomyśleć. Są jeszcze dwa dni, może coś się znajdzie.
-Tata zaprosi chłopaków. - Mari wyszczerzyła wszystkie zęby w ogromnych uśmiechu.
Od razu wiedziałam co ma na myśli. Kolejna okazja, żeby spędzić czas z Niallem.
-Zaśpiewam z Harrym. - usiadłam koło nich.
-Żartujesz sobie? - Will zmarszczył brwi. - Wiesz, że twój tata go zastrzeli?
-To będzie tylko jedna piosenka, kto powiedział, że będziemy się tam całować i przytulać? Poza tym kiedyś dowiedzieć się musi. A chyba nie będzie chciał popsuć wesela swojej księżniczce, więc awantury nie zrobi.
-Jak chcesz. Ale żeby potem nie było, że nie ostrzegałem. - burknął.
-Widzę jak o mnie dbasz. - pocałowałam go w policzek. - A teraz chodźmy spać, padam na twarz.
Z samego rana byłam u Harrego. W końcu miałam dwa dni, żeby nauczyć się piosenki. Z jego pomocą szło mi nawet dobrze. Co jakiś czas zdarzały się niewielkie pomyłki, ale było okej.
Później Mari wyciągnęła mnie na zakupy, nie mogłam iść w czymś zwyczajnym, a po tym jak tata dowiedział się o tym, że planuje zaśpiewać to kazał mi wybrać coś jeszcze bardziej specjalnego. Oczywiście nie powiedziałam mu kto będzie ze mną śpiewał, wtedy by go nie zaprosił, a nie mogłam na to pozwolić.
Wszystko zwaliło mi się na głowę, ciągły brak czasu wisiał w powietrzu, kiedy wszyscy się sprzeczali.
Poza tym musiałam się pilnować przy Harrym i tacie, żadne z nich nie mogło wiedzieć. Obawiałam się reakcji Harrego na wiadomość o moim zakazie, ale przecież to chyba nie mogło nam przeszkodzić, prawda?
Wybrałam zwykłą 'małą czarną' na ramiączkach, całościowo przylegającą do mojego ciała. Najszybsze i najprostsze rozwiązanie.
Napięcie w domu rosło z sekundy na sekundę. Tata co prawda jeszcze nie mógł się bardzo męczyć, więc załatwiał wszystko przez telefon. Melody goniła i ciągle jęczała, że obawia się, że nie zdążą uszyć sukni na czas. William ze stoickim spokojem pojechał ze swoim chłopakiem po garnitur. A Mari... właśnie, co z Mari? Też chciałabym wiedzieć. Prawdopodobnie z Niallem.
Znowu od początku zaczynałam mieć dość ślubu, a kiedy przyszła żona mojego ojca zaczęła wrzeszczeć na mnie, to po prostu nie wytrzymałam.
Zadzwoniłam do Pezz. Musiałam jakoś odreagować, byłam wściekła. Nie poznawałam taty, zawsze podejmował decyzje, które przemyślał po tysiąc razy, a wtedy zachował się tak lekkomyślnie.
-Harry mnie zabije. - to były pierwsze słowa, które powiedziała Perrie po tym jak się spotkałyśmy. - Wiesz, że nie powinnaś?
-Ostatni raz. - mruknęłam.
Poszłyśmy do klubu, z każdą minutą gromadziło się tam coraz więcej ludzi.
Nie musiałyśmy czekać długo, żeby się upić. Wydawałoby się, że wszystko zniknęło, całe zamieszanie, kłótnie, wyzwiska, wypadek taty... Wszystko.
Ale oczywiście musiałam stworzyć następne problemy.
Nie kontrolowałam się, moje ciało robiło co chciało. Kiedy jest się w takim stanie, wydaje się, że cokolwiek się zrobi to i tak nic nie będzie niosło za sobą konsekwencji, że człowiek jest zdolny do wszystkiego i nikt się nie przyczepi.
Usiadłam na chwilę i doczepił się jakiś koleś. Nawet był przystojny, lekki dwudniowy zarost, ciemne, blond włosy, postawione do góry. Ale ja miałam Harrego, nikt inny nie był mi potrzebny. Tak myślałam, ale ciało robiło swoje.
Mówił, że mnie kojarzy ze szkoły. Zagadywał, żebym po prostu sobie nie poszła. Od słowa do słowa i siedział coraz bliżej, ja ledwo utrzymywałam głowę w górze i chyba to wykorzystał. Nie mogę zwalać całej winy na tego chłopaka, bo przecież mogłam pójść.
Dzieliły nas milimetry, czułam jego oddech, pocałował mnie. To nie był jeden pocałunek, trwało to może pół minuty. Nie jestem w stanie powiedzieć co czułam. Oczywiście, że Harry był tym jedynym, ale wtedy w mojej głowie pojawiały się różne myśli.
Nagle ocknęłam się i doszło do mnie co właśnie zrobiłam.
Na chwiejących się nogach szybko wyszłam na zewnątrz.
Witaaam :)
tak więc wróciłam i już do końca wakacji nigdzie nie jade. aha no i chciałam podziękować mojej przyjaciółce Sylwii, za to, że napisała poprzedni rozdział, ja bym nie zdążyła, a nie chciałam zostawiać Was bez rozdziału, więc ją poprosiłam, poświęciła swój czas i chęci. DZIĘKUJĘ X. przekroczyliśmy 14 tysięcy. jejuuu. dziękuję Wam xx. nie spodziewałam się, że będzie tego tak dużo. do następnego
xoxo
Dobry rozdzial :)
OdpowiedzUsuńWow. Mega :)
OdpowiedzUsuńomfg. dramaaaa.
OdpowiedzUsuńdobre dobre dobreee