czwartek, 12 lipca 2012

11. "Czekasz na kogoś?"

Po trzech dniach wstałam jakby nigdy nic. Byłam sama w domu. Ubrałam siebie i Darcy.
Usłyszałam pukanie chyba pięćdziesięciu osób.
Z córką na rękach zeszłam po schodach, szybkim krokiem podążyłam do przedpokoju o otworzyłam drzwi.
W progu stali Niall, Zayn, Liam, Eleanor i Danielle.
-Co się z tobą dzieje?-Zaczął Zayn.
-A może wejdziecie? I porozmawiamy spokojnie?
Weszli do środka, usiedli a ja podałam i coś do picia.
Położyłam Darcy do kołyski i co chwilę bujałam nogą.
-Zacznijmy od początku.-Niall skrzyżował ręce.
-Co się stało na górze pomiędzy tobą a Louisem? On nie chce nam powiedzieć.-Danielle popatrzyła na mnie.
-Po prostu, mimo tego, że mnie nie zna powiedział co myśli  mnie. I powiedział też parę rzeczy o Harrym.
-Nie słuchaj tych bzdur!-Liam podniósł głos, nie krzyczał.
-O Boże.-Zaczęła Eleanor.-Tak strasznie cię za niego przepraszam, znowu to zrobił.-Schowała twarz w dłonie.
-Jak to znowu?
-Przy Caroline zrobił to samo i ze mną też.-Odparła Danielle.
-Słuchaj Maggie. Loui to wspaniały człowiek, on po prostu boi się, że jak pojawi się nowa osoba, to on zostanie sam.-Uśmiechnął się Zayn.
-My musimy się zbierać. Dan za trzy godziny ma samolot.-Liam i Danielle wstali.
Pożegnałam parę i wróciłam do pozostałych.
-Wczoraj zapomniałam spytać, sama wychowujesz siostrę?-Zapytała El.
-No nie zupełnie.-Poczułam się znowu okropnie, dość kłamania, byli dla mnie tacy mili, a ja ich okłamywałam, to nie było fair.-To nie jest moja siostra.
-Co?-Eleanor i Niall równocześnie zareagowali.
-To moja córka.
-Co?!-I znowu ta sama reakcja.
-W końcu to powiedziałaś.-Odetchnął Zayn.
-To ty o wszystkim wiedziałeś?-Niall zapytał, jakby z pretensjami?
-Wygadałam się. Najgorsze jest to, że od samego początku okłamuję Harrego.-Zapadła głucha cisza, zrobiło mi się głupio.-Przepraszam, wiem źle zrobiłam.
-Nie przepraszaj nas. Musisz pogadać z Harrym.-Blondyn nawet na mnie nie popatrzył.
Czułam napięcie, byli źli. Rozumiem ich.
-Na dodatek przed domem byłam taka zła, że powiedziałam mu, żeby dał mi spokój.
-Musisz do niego iść, jak najszybciej. Teraz. Zbieraj się. Idziemy wszyscy.-Eleanor wstała.
-Nie mam z kim zostawić Darcy.
-Weźmiemy ją ze sobą, ty pójdziesz do niego, a my się nią zajmiemy.
Ubrałam Darcy, nałożyłam sobie buty i wyszliśmy.
Po drodze dzwoniłam do Harrego ale miał wyłączoną komórkę.
W domu 1D, od razy pobiegłam do pokoju Harrego, a raczej pod drzwi, bo pokój był zamknięty.
-Harry proszę otwórz.-Pukałam.-To jest wielkie nieporozumienie, musimy porozmawiać.-Waliłam pięściami.
Postanowiłam napisać list. Eleanor dała, mi kartkę i długopis. Usiadłam koło drzwi i zaczęłam pisać.
        "Drogi Harry.
        Nie chcę Cię zanudzać, chcę po prostu żebyś dowiedział się prawdy, nie chce już kłamać. To przykre, że muszę robić to w taki sposób.
        Na początek chcę Cię przeprosić, wiem, że źle zrobiłam, skłamałam raz, a potem szło to bez mojej kontroli. 
Darcy to moja córka, tak wiem, to dla Ciebie szok. Gdy to czytasz mnie już u Ciebie nie będzie, ale czekam na telefon. Chcę pogadać. Nasza znajomość nie może skończyć się tak szybko, myślę, że Ty tak samo liczysz na coś więcej.
        Przyjedź, bądź zadzwoń, nawet głupi sms mnie zadowoli. Daj znać, a przyjadę. Chce rozmowy. Daj mi szansę wszystko wyjaśnić.
                                                                    M."

Złożyłam kartkę na pół i wsunęłam pod drzwi.
Siedziałam tak jeszcze chwilę.
-Czekasz na kogoś?-Podniosłam wzrok i zobaczyłam Harrego, który wyraźnie wrócić z kąpieli, z mokrymi włosami, tylko w ręczniku owiniętym na biodrach. 
Szybko wstałam, Harry był uśmiechnięty, jakby cieszył się z tego, że przyszłam i stoję przed nim.
-Przepraszam cię za tamtą sytuację przy obiedzie.
-Liam do mnie zadzwonił i wszystko wyjaśnił. Brałem wtedy kąpiel, od razu chciałem do ciebie zadzwonić, ale telefon wpadł mi do wody, już nie dało się go uratować. Cieszę się, że cię widzę. Chce chce cię stracić, przez lekki egoizm Louisa.
-I nie stracisz.
Zobaczyłam radość w jego oczach, nie mogłam mu powiedzieć o Darcy, nie teraz, jeszcze nie teraz, ale zaraz, zaraz jest jeszcze przecież list.
Co mnie zdziwiło drzwi były otwarte, po prostu nie potrafiłam ich otworzyć.
Weszłam za Harrym do pokoju. Nie miałam pojęcia co zrobić, żeby nie zobaczył listu, ten pomysł wpłynął tak nagle, nie miałam czasy na rozważanie plusów i minusów. Zrobiłam co w mojej mocy.
Staliśmy naprzeciwko siebie, zrobiłam krok w przód, zawiesiłam ręce na jego szyi, a on swoje położył na moich biodrach.
Pocałowałam go, to był już drugi raz kiedy nasze wargi się zetknęły.
Podczas, gdy Harry był zajęty całowaniem mnie, ja próbowałam nogą wypchnąć kartkę z moim wyznaniem.
Ogólnie na podłodze był dywan, biały i miękki, lecz przy wejściu były panele, śliskie, więc mój plan był łatwiejszy. Gorzej z trafnością.
Pociągnęłam Harrego za sobą, ja byłam oparta o ścianę przy drzwiach. Kątem oka zobaczyłam list.
Ruszałam, szturchałam, pchałam, aż w końcu udało się dzięki otwartym drzwiom.
Po chwili opamiętałam się, zapędziłam się w sumie.
W końcu się oderwałam.
-Coś nie tak?-Popatrzył mi w oczy.
-Przepraszam, myślę, że to dzieje się za szybko.
Uśmiechnął się i zrobił pół kroku w tył, pocałowałam go w policzek i zeszłam na dół.
Eleanor pociągnęła mnie do kuchni.
-No i jak?
-Nie powiedziałam mu.-Spuściłam głowę.
-Jak to?
-No nie mogłam, on jest taki szczęśliwy, nie chciałam tego popsuć.
-Maggie, nie możesz ciągnąć to w nieskończoność, im dłużej z tym zwlekasz tym trudniej ci będzie.
-Wiem, powiem mu za kilka dni. Obiecuję, jak sytuacja się uspokoi.
-Powiedziałaś mu?-Spytał Niall, który wszedł do kuchni, z tuż za nim Zayn z Darcy na rękach.
-O czym?-Wszedł Harry.
Tylko tego brakowało.
-Że Darcy do ciebie przyjechała.-Eleanor uratowała sytuację.
Harry chyba łyknął, wziął Darcy od Zayna i poszedł się z nią pobawić do ogrodu, a za nim Eleanor i Niall.
-Zanim coś powiesz, to wiem spieprzyłam powinnam od razu mu powiedzieć.
-Nie będę prawił ci kazań, ani pouczał, bo jesteś dorosła, ale powinnam zrobić to jak najszybciej.
Poszliśmy do reszty do ogrodu.
Harry siedział z Darcy na kolanach i się z nią bawił, wyglądali słodko. Gdyby tylko on był jej ojcem, życie byłoby łatwiejsze, przynajmniej dla mnie.
Zaczęło się robić późno.
-My będziemy się zbierać, mała robi się senna.
-Czekaj. Odwiozę cię.-Harry wstał i razem poszliśmy do samochodu.
Myślałam, że gdy będziemy w aucie to mu powiem, ale nie chciałam psuć chwili.
Co chwilę wspominał jaka Darcy jest cudowna i że zazdrości mi SIOSTRY.
I znowu to uczucie.
Gdy byliśmy pod moim domem Harry wniósł nosidełko z Darcy do domu. Pomógł mi ją uśpić. Poprosiłam Justina by ją popilnował, a ja z loczkiem wyszłam na werandę.
Usiedliśmy na bujanej ławce.
Trochę się zrobiło chłodniej, dał mi swoją bluzę i objął mnie ramieniem.
-Gdybym ci oddał od razu ten notatnik pewnie by nas tu razem nie było.
-Racja. Nie żałuję, że go zgubiłam, nie żałuję, że się tu przeprowadziłam i tego, że cię poznałam.
-Myślisz, że coś by z nas było?
Wow, zatkało mnie. Sam Harry Styles zadał mi to pytanie, ale ogar, to tylko pytanie, żadna propozycji. W pierwszej chwili to do mnie nie dotarło. Ochłonęłam i odpowiedziałam.
-Jakbyśmy się obydwoje postarali, to pewnie tak.
-Myślę, że powinnaś już wejść do domu, zmarzniesz.
Wstaliśmy.
-Dobrej nocy Maggie. Do zobaczenia.-Pocałował mnie w czoło i odszedł.
Weszłam do domu, wszyscy już spali. Justin zasnął z Darcy, nie budziłam ich.
Wzięłam prysznic i się położyłam, nie mogłam zasnąć, nie było Darcy obok mnie, nie słyszałam płaczu, ani cichego sapania.
Zasnęłam parę godzin. Mój sen trwał parę godzin.
Pogoda była okropna. Padało jak z wiadra, błyskawice pojawiały się i znikały. W południe zrobiło się ciemno jak pod wieczór.
Zeszłam do kuchni. Justin i Luca siedzieli w salonie z Darcy.
Musiałam zrobić coś do jedzenia.
Zaczęłam obierać ziemniaki.
Na kuchennym blacie zawibrował mój telefon.
Wytarłam dłonie i wzięłam go do ręki. Wiadomość od nieznanego numeru.
"Mam coś twojego i myślę, że chciałabyś to odzyskać zanim dojdzie to w nie powołane ręce."
Kto to mógł być?
"Kim jesteś?"-Odpisałam.
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
"Nie wiedziałem o twojej córce, Harry zapewne też, skoro to do niego, lecz zaraz to się może zmienić."
-Louis.-Szepnęłam.
Musiał znaleźć list. Ja głupia zapomniałam o nim o tym jak go wypchnęłam przez drzwi.
"Louis, proszę cię nie rób tego.
Kolejna wiadomość.
"bystra jesteś. Mam propozycję. Ja oddam ci list i zachowam dyskrecję, a ty dasz nam spokój i zapomnisz o nas."
Co?! Pieprzony egoista, no co za dupek.
Nie chciałam urwać z nimi kontaktu, ale Louis by powiedział Harremu, on by mi tego nie wybaczył.
Mogłam od samego początku mówić prawdę.
"Kiedy możesz oddać mi ten list? I jaką mam pewność, że mu nic nie powiesz?"
"Harry dziś jedzie na zakupy o szesnastej, wtedy możesz przyjechać. Masz moje słowo. Marzę tylko o tym, żebyś dała nam spokój"
"dobra będę"-Odpisałam krótko.
Obmyśliłam wszystkie 'za' i 'przeciw'.
Poczułam coś do niego. Lepsze było zniknięcie z jego życia, niż to że mógł by mnie znienawidzić.
Dogotowałam obiad.
Przy posiłku poprosiłam braci o opiekę nad córką.
Po szesnastej byłam już pod domem chłopców.
Zapukałam, drzwi otworzył mi Zayn.
-Cześć. Jest Louis?
-Tak. Wejdź.-Wpuścił mnie do środka.-Coś znowu zrobił?
-Nie. Muszę z nim porozmawiać.
-Okej.-Bardziej zadał pytanie niż stwierdził.-Na górze, drugie drzwi po lewej.
Więc tam poszłam.
Czekał na mnie jakby nigdy nic.
-Daj mi go i będzie po sprawie.
Bez słowa dał mi kartkę z moim wyznaniem. Odwróciłam się i chwyciłam klamkę.
-Tylko pamiętaj o umowie.
-Ta, jasne.-Wyszłam z pokoju.
Przed domem spotkałam Harrego.
Miał być na zakupach. Louis na pewno zrobił to specjalnie.
-O cześć.-Uśmiechnął się.
-Cześć i w sumie to pa, muszę iść.-Wyminęłam go i poszłam.
-Maggie! Poczekaj! Co się stało?!-Krzyczał, a ja szłam dalej.-Maaaaaagie!
Stanęłam, wzięłam parę głębokich oddechów. Podbiegłam do niego, ujęłam jego twarz w dłonie i lekko musnęłam jego wargi, on położył swoje ręce na moich biodrach, a to zamieniło się w namiętne pocałunki.
Spojrzałam ukradkiem w bok, Louis patrzył, lecz nie obchodziło mnie to.
Pierwsza się oderwałam.
-tak strasznie mi przykro.-Ledwo powstrzymałam płacz, przygryzłam dolną wargę.
-Ale o co chodzi?
Puściłam go i odeszłam. A on krzyczał i mnie wołał.



pewnie dziwicie się czemu takie długie więc;
jade na Mazury wracam 28 więc następny rozdział PRAWDOPODOBNIE będzie 29 lipca.
PRZEPRASZAM.
ale tak juz wyszło.
dziękuję za komentarze i reakcje, zachęcam ponownie.
dobiegamy 2000 wyświetleń i jest 11 członków ♥
DZIĘKUJĘ
mam nadzieje że będziecie pamiętać o moim blogu przez te dwa tygodnie i nie zapomnicie sprawdzić czy jest następny
do następnego
xoxo 
     
 

niedziela, 8 lipca 2012

10. "Jesteś nikim"

Zeszłam z Darcy do kuchni, zrobiłam śniadanie, przyszli chłopcy i usiedliśmy razem przy stole.
-Mam prośbę.-Uśmiechnęłam się.
-Od, której i do której?-Zapytał Justin, nie odrywając wzroku od swoich kanapek.
-A skąd wiesz, że chce od razu coś od ciebie, a zwłaszcza, żeby popilnować Darcy?
-A nie chcesz?
-Chce.
-No właśnie. Więc?
-Od szesnastej do dwudziestej dwudziestej pierwszej.
-Okej, za to jutro idziesz na zakupy.
-Dobra.
Zjedliśmy w ciszy.
Ubrałam jasne rurki i koszule w kratę. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Posiedziałam z Tay, która przyszła do Luci.
Usłyszałam pukanie.
Włożył vansy na nogi i byłam już gotowa.
Po chwili byliśmy już pod domem 1D.
W progu powitał mnie Liam, Zayn, Niall i dwie dziewczyny.
Weszliśmy do jadalni.
Stałam jak kołek, aż podeszły te dziewczyny.
-Cześć jestem Eleanor, a to jest Danielle.-Uśmiechnęły się.
-Maggie.-Odwzajemniłam uśmiech.
Chwilę porozmawiałyśmy, nie były natarczywe czy coś, ale ciągle nawiązywały do mnie i Harrego, chciały dowiedzieć się, czy jesteśmy razem. Ciągle zaprzeczałam, ale nie chciały mi wierzyć.
Zawołali nas do stołu.
Koło mnie po prawej był Harry, a po lewej Eleanor, co oznacza Louisa.
Najpierw podali mus z brokuł, od dzieciństwa miałam do niego wstręt, lecz po spróbowaniu zmieniłam zdanie.
-Od kiedy tu mieszkasz?-Zapytała Eleanor.
-Od początku wakacji.
-Sama?-Danielle odstawiła pełny talerz.
-Nie. Ciocia wyjechała na urlop, mieszkam z młodszą siostrą i dwoma starszymi braćmi, przyjechali na wakacje, ale ogólnie to mam czterech starszych braci.-Co do Darcy okłamałam nawet się nie przejmując.
-O Boże, a bym nie wytrzymała.
-Przecież mieszkasz z nami.-Wtrącił Liam.
-Wy to co innego.-Odparła.
-Uznamy to za komplement.-Odezwał się blondyn. 
Potem dali rybę z zapiekanymi ziemniakami.
-To jest przepyszne.
-To prawda, El w kuchni potrafi zdziałać cuda.-Powiedział Zayn, nie odrywając się od jedzenia.
Ta się uśmiechnęła i lekko zaczerwieniła.
Przed deserem postanowiłam pójść do łazienki poprawić włosy.
Drzwi zostawiłam uchylone.
Popatrzyłam w lustrom lekko poprawiłam włosy, odwróciłam się, już miałam wychodzić, lecz w progu natknęłam się na Louisa, zrobiłam parę kroków w tył i znowu znalazłam się pod lustrem.
Nie wiedziałam o co mu chodzi, patrzyliśmy sobie w oczy.
Poczułam lekką panikę, przyznając się pisze, że się go wtedy wystraszyłam.
W końcu przerwałam ciszę.
-Coś się stało?-Zatrząsł mi się głos.
-Nie nic, poza tobą.
-Co? może jaśniej?-Nabrałam pewności.
-Co ty sobie wyobrażasz?
-Nie mam pojęcia o co ci chodzi.
-Przestań udawać, wykorzystujesz Harrego, wszyscy są tobą zachwyceni, a ty po prostu udajesz taką.
-A co? Zazdrosny? Wszyscy przestali ci nadskakiwać? przestali przejmować się byle bzdurą wymyśloną przez ciebie? A może po prostu przestałeś być najważniejszy?-Nie wiedziałam co mówię, ze zdenerwowania mówiłam co mi przyszło na język, bez zastanowienia.
-Chyba się zapędziłaś. Za parę dni znikniesz z naszego życia, Harry się tobą pobawi, odstawi na półkę i poszuka równie mało inteligentnej, łatwowiernej, pustej i łatwej jak ty.-Był dumny z siebie, a ja poczułam się taka mała.-Jesteś nikim.
W tym momencie przegiął. Uderzyłam go z otwartej dłoni, dość mocno. Pewnie słyszeli na dole.
Wyminęłam go.
Te słowa zabolały, łzy napłynęły mi do oczu.
Zbiegłam do schodach. Wzięłam swoją torbę i weszłam do jadalni.
-Wybaczcie, że nie zostanę na deserze, ale muszę już lecieć.-Głos mi się załamał, chyba wszyscy zauważyli, że ledwo powstrzymuję się od płaczu.
-Co się stało?-Harry podszedł do mnie.
-Nic. Po prostu muszę lecieć.
-Przecież widzę, że coś nei tak.
-Harry daj spokój, poradzę sobie.-Zachowałam się chamsko wobec niego.-Jeszcze raz przepraszam.-Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku, szybko ją wytarłam, ale i tak została zauważona.
Louis wszedł do salonu, ja momentalnie wyszłam z domu. 
Ktoś za mną wybiegł.
Harry.
Stanął przede mną.
Chciałam go przytulić i wypłakać my się w rękaw, lecz przypomniały mi się słowa Louisa. Byłam wściekła i na Louisa i na Harrego.
-Maggie, powiedz o co chodzi.
-Daj mi święty spokój.-Wyminęłam go i poszłam przed siebie. słyszałam mocne trzaśnięcie drzwi.
Szłam okrężnymi drogami, po godzinie byłam w domu.
-Co tak wcześnie? Dopiero dziewiętnasta.
-Wygrałam dziesiątaka.-Uśmiechnęła się Taylor.
-Przepraszam was, ale pójdę do siebie.-Wzięłam od Luci Darcy i poszłam z nią do pokoju.
Położyłam się z córką na łóżku, zasnęłyśmy.
Przez następny trzy dni nie kontaktowałam się z Harrym. Danielle, Eleanor, Liam, Niall i Zayn dzwonili do mnie, ale nie chciałam z nimi rozmawiać. Opiekowałam się Darcy, sprzątnęłam cały dom, robiłam zakupy, przestałam korzystać ze zmywarki, myłam naczynia ręcznie by to zajęło mi więcej czasu, robiłam wszystko byle nie myśleć o Harrym, lecz gdy kładłam się spać, wkradał się do mojego umysły i nie wychodził.


Dwa komentarze? Aż tak jest źle?
no cóż, trudno, nie wiedziałam, że się wam nie podoba
a tym co napisali albo dali reakcje dziękuje   

poniedziałek, 2 lipca 2012

09. "No przepraszam, przecież nie zrobiłam tego specjalnie"

Nakarmiłam Darcy i dałam cioci, która dostała miesiąc wolnego. Wzięłam prysznic, ubrałam się i szybko wyszłam z domu, po drodze złapałam taksówkę, która zawiozła mnie pod dom One Direction.
W progu miło powitał mnie Niall z Liamem. W kuchni już czekał na mnie Harry.
-Cześć.-Przytulił mnie i usiedliśmy przy stole.
-Co my zrobimy?-Schowałam twarz w dłonie.
-Mag, nie załamuj się, wszystko odkręcę.
-Gdzie? Jak?
-Dziś mam telefoniczny wywiad do radia, na stówę zapytają o ciebie.
-I co wtedy?
-No jak to co? Powiem prawdę. Mamy córkę, jesteśmy ze sobą rok, i zamierzamy wziąć ślub.-Uśmiechnął się.
-Ja tu próbuję zachować powagę, a ty sobie żarty robisz.
-Maggie, Maggie, to nie koniec świata.-Objął mnie, a ja się w niego wtuliłam.
I właśnie wszedł Zayn.
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale Niall zgłodniał, a ja wiszę mu przysługę i muszę mu zrobić coś do jedzenia.-Podszedł do lodówki, a ja z Harrym puściliśmy się.
Miło nam się rozmawiało we trzech, lecz Louis przerwał nam tą przyjemną konwersację.
-Cześć Harry, cześć Zayn.-Traktował mnie jak powietrze, w sumie mi to było na rękę.
Harry spojrzał na mnie przepraszająco, na co ja tylko wymusiłam uśmiech.
Próbowałam go ignorować, ale nie potrafiłam, był perfidnie chamski i złośliwy.
-Harry, zerwałeś z Caroline dla niej?-Zakpił.
-Louis my nie jesteśmy razem.-Odpowiedziałam za Harrego.
-Nie ciebie zapytałem.-Spojrzał na mnie, a ja tylko prychnęłam.
-Louis proszę cię.-Harry skarcił go wzrokiem.
-Jak chcesz.-Nalał sobie soku, wychodząc z kuchni potknął się o moją torebkę wcześniej postawioną za ziemi. Cały się oblał.-Pojebało cię?-Wrzeszczał na mnie.
-Louis zamknij się.-Harry wstał.
-No przepraszam, przecież nie zrobiłam tego specjalnie.
-Louis ogarnij się.-Krzyknął Zayn.
-Bo co? Jest u mnie i niech się jakoś zachowuję.-Dalej miał podniesiony głos.
-Dobrze, już mnie nie ma.-Wzięłam torebkę i wyszłam, a za mną Harry. 
Chwycił mnie za rękę, odwróciłam się, staliśmy patrząc sobie w oczy.
Słyszałam kłótnie Zayna z Louisem, który mnie bronił.
-Maggie. Przepraszam za niego.
-Nie przepraszaj, to o moją torebkę się potknął.
-Nie potrafi trzymać języka za zębami, nie wiem co go napadło, nigdy się tak nie zachowuję. 
-Na prawdę, nic się nie stało, postaram się nie spotykać Louisa.
-Nie wiem czy to będzie możliwe.
-Czemu?
-Bo jak będziesz do mnie przychodzić...
-Skąd ta pewność?-Zaśmiałam się.
-Stąd.-Pocałował mnie.
Byłam zszokowana, nie spodziewałam się tego. Całował cudownie, po prostu rozpłynęłam się, ale miłe chwilę nie trwają wiecznie. Pierwsza się oderwałam.
-To było...-Zaczęłam.
-Przepraszam, nie powinienem się narzucać.-Przerwał mi.
-Nie, nie. To było cudowne.
Nastąpiła krępująca cisza, którą ja przerwałam.
-Muszę już lecieć.
-Do zobaczenia.-Przytulił mnie.
Postanowiłam wrócić pieszo.
W drodze zadzwonił mi telefon.
-Halo.-Odebrałam.
-Możesz mi wyjaśnić o co chodzi z tymi zdjęciami?-Poznałam głos Charliego.
-A może grzeczniej?-Zirytowałam się.
-Dobra, przepraszam, a teraz mi wyjaśnisz?
-Myślę, że jestem duża i nie muszę ci się tłumaczyć.-Nie chciałam być niegrzeczna, ale po prostu, spławić go nie było łatwo.
Rozdrapywanie świeżych strupów nie należy do miłych spraw, dzięki Harremu i Darcy powoli, ale skutecznie zaczęłam o nim zapominać, byłam i szczytu i tu nagle wracam na start.
-Przecież byliśmy razem, należą mi się jakieś wyjaśnienia.
-Właśnie byliśmy.-Łzy napłynęły mi do oczu.-Charlie, nie kocham cię już, nie dzwoń do mnie. Najlepiej zapomnij, że kiedykolwiek mnie znałeś.
Musiałam skłamać, inaczej nie dałby mi spokoju, a już chciałam zakończyć rozdział pt.: "Charlie".
Rozłączyłam się.
Płakałam przez resztę drogi, cała rozmazana wróciłam do domu, gdzie zastałam Luce i Tay opiekujących się Darcy.
-Coś się stało?-Spanikowała na mój widok Taylor.-Gdzie byłaś?
-U Harrego.-Usiadłam w salonie.
-On ci coś zrobił? Bo ja się tam chyba przejdę.-Luca zgrywał twardziela.
-Spokojnie, to nie on.
-No to może nas oświeć.-Westchnęła Tay.
Opowiedziałam im wszystko począwszy od telefonu mamy po rozmowę z Charliem.
-Czyli wygrałam dziesiątaka?-Cieszyła się Taylor.
-Zayn do mnie zadzwonił, a ja tam przyjechałam, więc to się nie liczy. Dobra ogarnę się, i zaraz wezmę od was Darcy. A w ogóle gdzie jest ciocia?
-Pojechała gdzieś z koleżankami.-Odparł Luca.
Poszłam do siebie, zmyłam makijaż, przeprałam się w dres i zeszłam na dół.
-Jesteście wolni.-Wzięłam Darcy na ręcę.
-Chciałabym zostać i posiedzieć z tobą, żebyś nie była sama, ale Luca chce mnie wziąć na London Eye.-Uśmiechnęła się dziewczyna.
-No idźcie już.
Gdy wyszli, zamknęłam się na zamek i poszłam do kuchni, włączyłam radio i akurat trafiłam na wywiad Harrego.
Po informacjach o ich trasie po USA, pojawiło się pytanie o mnie.
-Harry zdradzisz nam kim jest ta dama, z którą byłeś wczoraj na koncercie i imprezie swojego przyjaciela Eda?
-To znajoma, poznaliśmy się niedawno.
-Czyli nic was nie łączy?
-Czy nic to nie, ale nic więcej poza przyjaźń.
Poczułam ulgę, lecz nie do końca.
Szybko wyłączyłam radio i postanowiłam o tym nie myśleć.
Pogoda się zepsuła, siedziałam z Darcy w kuchni, i mówiłam do niej w większości opisywałam Charliego-jej ojca.
Dobijało mnie to, że nie będzie miała ojca, i to z mojego widzi mi się, czułam, że robię źle, ale na to było już za późno.
Nie wiedziałam na którą zrobić kolację, więc zadzwoniłam do cioci.
-Cześć Maggie.-Odebrała.
-Cześć ciociu, dzwonię, bo nie wiem na, którą zrobić kolację.
-A to już jak ty chcesz.
-Nie będziesz na kolacji?
-Luca ci nic nie powiedział?
-Powiedział, że wyszłam z koleżankami.
-Boże, co za dziecko. Wyjechałam z koleżankami z pracy na dwa tygodnie na Bali. Pieniądze macie na lodówce.
Muszę iść mamy zaraz samolot. Wycałuj Darcy.-Rozłączyła się.
Zostawiła mnie samą, może to jakiś test czy będę dobrą matką? Wiedziałam, że nie dam sobie rady.
Wrócił Justin, usiadł koło mnie.
-Coś się stało?-Zapytał.
-Ciocia wyjechała.
-No wiem, sam odwoziłem ją na lotnisko.
-Czyli tylko ja nie wiedziałam?
-Luca miał ci powiedzieć.
-Ale to jest dupek, powiedział że gdzieś wyszła i tyle.
-Zakochał się.-Wzruszył ramionami.
-Najgorsze jest to, że skończą się wakacje, on będzie musiał wrócić do domu, a ona tu zostanie.
-Jakoś to się ułoży, ty się lepiej martw jak przetrwamy, bo na Luce nie mamy co liczyć.
-Podzielimy się obowiązkami, będzie okej. Ja gotuję, sprzątam, ty robisz pranie i zakupy, a co do Darcy to ja będę się nią opiekować, przeiceż jestem jej mamą.
Luca wrócił pod wieczór, zrobiliśmy razem kolację.
Koło północy, rozeszliśmy się do swoich pokoi.
Z rana dostałam telefon.
-Halo.
-Cześć Maggie. Mam nadzieję, że cię nie obudziłem.-To był Harry.
-Obudziłeś, ale nic się nie stało, w sumie dobrze, że zadzwoniłeś, spałabym do trzeciej. A coś się stało?
-Nie, znaczy tak. Może przyszłabyś do nas na obiad? Reszta też się ucieszy.
-Też? Czyli ty też?-Zaśmiałam się.
-Nie chwytaj mnie za słówka, ale tak.
-W takim razie przyjdę.
-Przyjadę po ciebie o szesnastej.
-Okej. Do zobaczenia.
-Pa.-Rozłączył się.



PRZEPRASZAM
tak wiem, znowu długo nie dodawałam, odkładałam na weekend, ale nie miałam czasu, dziś specjalnie pod wieczór nie robiłam planów, żeby napisać, jeszcze raz przepraszam.
proszę o więcej komentarzy i reakcji ♥.
a co do rozdziału, to jest pierwszy kiss Maggie i Harrego, wyszedł tak z niczego, ale następny będzie lepszy obiecuję, a reszta rozdziału taka średnia, na wasze opinie czekam pod rozdziałem.
Do następnego.
xoxo