sobota, 30 marca 2013

ROZDZIAŁ 10

-Nie możecie mnie z tym zostawić! - krzyknęłam chwytając pilot, po czym wyłączyłam telewizor.
-Ej. - spojrzał William z wyrzutem. - My to oglądaliśmy.
-A ja mam milion innych rzeczy do robienia, ale nie, bo ty wymyśliłeś sobie imprezę. Tak więc ruszać tyłki i do garów!
-Pierwsze muszę iść do domu, ogarnąć się. - Harry wstał.
-A no, bo do domu to masz tak daleko... - zaśmiałam się.
-Proszę, proszę... Chyba ktoś się nam tu wyluzował. - podszedł bliżej mnie.
-Miałeś iść, ale spokojnie, nic cię nie ominie. Poświecimy się i na ciebie poczekamy. - uśmiechnęłam się złośliwie.
-Chodź ze mną. 
-Co? Przestań marudzić i rusz się, bo nie mamy całego dnia. - usiadłam.
-Scarlett, chodź. - pociągnął mnie za rękę ku wyjściu.
-Harry błagam. - jęknęłam. - Trzeba jeszcze tyle zrobić...
-Nie marudź. - powtórzył co przed chwilą powiedziałam.
-Skoro tak tego chcesz. - westchnęłam.
Jeszcze nie byłam u nich w domu. W jakiś sposób się denerwowałam. Po tej imprezie jakoś zbliżyłam się do niego. Teraz jego każda opinia, albo zdanie na mój temat były dla mnie ważne. To działo się zbyt szybko.
Kiedy się ocknęłam byliśmy już w środku.
-Rozgość się. Ja wezmę szybki prysznic i jestem. - uśmiechnął się i wszedł po schodach na górę.
Ten uśmiech... Koniec! Musiałam wybić go sobie z głowy. Jest gwiazdą, poza tym miał dziewczynę. Poza tym znałam go tak krótko. E, tam. Raz się żyje i trzeba korzystać. Łatwo mówić, gorzej przełożyć na życie.
Mieli ogromny salon, górował brązowy kolor, miejscami pojawiał się beż. Ogólnie to wszystko bardzo nowocześnie, czuć było pieniądze, które na to wydali. Szłam powoli brzegiem i przeglądałam zdjęcia, na kominku, regale i komodach. Widać było między nimi ogromną przyjaźń, coś magicznego.
-Kochanie jesteś w domu? - od razu poznałam ten piskliwy przesiąknięty jadem głos.
Upuściłam ramkę, na szczęście spadła na dywan, szybko ją podniosłam i odstawiłam na miejsce.
Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, schować się, czekać na Harrego, iść po niego, czy po prostu stać. I zrobiłam to ostatnie, wiem jestem ambitna i pomysłowa.
-Drzwi były otwarte, więc pomyślałam... - weszła do salonu, urwała w środku zdania, kiedy natknęła się na mnie wzrokiem. - No ciebie to się tu nie spodziewałam. - podeszła bliżej, ale wciąż dzieliła nas dość spora sofa. - Masz jeszcze czelność tu przychodzić?
Miała plaster na nosie i lekko fioletowawe oko. 
Zachowywała się jak u siebie...
-Ja... Znaczy... - nie wiedziałam co mam powiedzieć.
Modliłam się w duchu żeby Harry jak najszybciej przyszedł, nie wiadomo do czego by doszło.
-Chcesz mi odbić chłopaka? O, nie moja droga. Łatwo to ja się nie poddam. A jesteś za brzydka i głupia, żeby on cię zechciał. - uśmiechnęła się złośliwie.
Niby nie powinnam się przejmować krytyką od obcych osób, które nie mają pojęcia jaka jestem, a zwłaszcza od niej... Ale to już zostało w mojej naturze. Poza tym jak Harry mógł być z takim kimś? Przecież gdybym nie wiedziała, że ona jest jego dziewczyną, to pomyślałabym, że jakaś fanka wkradła się tu, albo coś...
-Wiem Scarlett stęskniłaś się, ale nie musiałaś mówić do siebie. - nagle zbiegł Harry, wycierał włosy ręcznikiem, więc nie zauważył swojego gościa.
Odchrząknęłyśmy w tym samym czasie.
-O Vanessa. - uśmiechnął się zaskoczony. - Nie uprzedzałaś, że przyjdziesz. Jak udało ci się tu wejść? Strażnik miał nikogo nie wpuszczać na osiedle. - spojrzał na mnie zdezorientowany.
-Czy to ważne? Nie cieszysz się, że tu jestem? - rzuciła mu się na szyję.
Poczułam się niezręcznie, zamiast sobie pójść stałam jak kołek.
-Jasne, że się cieszę. 
Może ja tak to odebrałam, ale chyba się nie cieszył...
Pocałowała go. To już wystarczyło, żebym oprzytomniała.
-Ja pójdę. - spuściłam wzrok na moje trampki. - Jakby co to czekam, twoja pomoc się przyda. - uśmiechnęłam się.
To było chore, w życiu się tak nie zachowywałam. Czułam się beznadziejnie, jego towarzystwo źle na mnie wpływało. A najlepiej wtedy było zrzucić winę na niego.
Kiedy weszłam do domu od razu zabrałam się za sprzątanie, niby powiedziałam, że na niego zaczekam z tym, ale nie spodziewałam się jego przyjścia. Znosiłam wszystko naczynia do kuchni, żeby móc włączyć zmywarkę. Kiedy po raz kolejny z mnóstwem talerzy weszłam do kuchni, tak jak wcześniej położyłam je na stole, zobaczyłam Harrego siedzącego przy stole.
-Co ty tu robisz? - wzdrygnęłam się i zaczęłam napełniać zmywarkę.
-No miałem przyjść i pomóc. - podawał mi naczynia.
-A co z nią? - specjalnie nie wypowiedziałam jej imienia.
-Poszła sobie. - wzruszył ramionami. - Chyba się obraziła, a ja za nic przepraszam nie będę. - prychnął.
-Idźcie do sklepu, a ja dokończę. - William wszedł do kuchni.
-Jak wolisz. - machnęłam ręką. - Idziesz? Czy co robisz? - trochę podniosłam głos, widząc jak Harry stoi jak kołek.
Wkurzyłam się, bez powodu. Co za dur wymyślił okres.
-Idę, nie unoś się tak. - ominął mnie i wyszedł.
Kiedy też wyszłam przed dom, Harry siedział już w samochodzie i czekał.
Drogę spędziliśmy w ciszy. Zaczął się grajdoł przy wyborze masła orzechowego. Nie mam pojęcia co on miał to zwykłego, musiał wymyślać.
-O co ci chodzi? - dalej się wykłócałam.
-Przecież jest za zwykłe! - on też nie miał zamiaru odpuścić.
-A no, bo ty jesteś gwiazdą i nie możesz jeść zwykłego masła orzechowego. - wywróciłam oczami.
-Ej! - krzyknął.
-No co? - westchnęłam.
-Nie rób tak!
-Jak? - znowu wywróciłam oczami.
-Wywracasz oczami, ciągle.
-I co z tego? - nie za bardzo rozumiałam o co mu biega.
-Nie lubię jak ktoś tak robi, a zwłaszcza dziewczyna, a konkretnie ty. - zaśmiał się.
-O przepraszam. To się już nigdy nie powtórzy. - Wzięłam od niego to 'super' masło orzechowe i włożyłam do koszyka. Dłuższa dyskusja i tak by nie miała sensu. - Idź po mleko. - rozkazałam mu. Hah, rozkazałam Harremu Stylesowi, a co w tym najlepsze? Że mnie posłuchał.
-No proszę, proszę. 
Poznałam ten głos, od razu. Nie miałam wątpliwości.
-Oooo, Sam. - uśmiechnęłam się i go przytuliłam.
-Widzę, że siniec pod okiem się goi. - uśmiechnął się.
-Ach, ma się ten talent. Jak w szkole?
-Jakoś jest. Właśnie zanim zapomnę. - nie przestawał się uśmiechać. - Na koniec roku jest bal, mimo, że nie chodzisz do szkoły, to może byś się wybrała?... Wiesz, w sensie ze mną. - dodał po chwili.
Czułam jak się czerwienie, niestety tak było. Nieważne co by się stało, ja czerwieniłam się jak burak.
-W sumie czemu nie. - uśmiechnęłam się.
-Ja nie wiem jakie mleko miałem wziąć, to wziąłem takie ładne. - Harry zmierzył nas wzrokiem. - Hej Sam. - przywitał się.
-Jak mleko może być ładne? - wywróciłam oczami.
-Prosiłem Scarlett. - westchnął.
-To jeszcze się zdzwonimy. - Zignorowałam Hazze.
Pożegnałam się z Samem i ruszyliśmy do kasy. Po chwili już ruszyliśmy do domu.
-Co chciał? - zapytał.
-A co? Muszę ci się ze wszystkiego spowiadać?
-Nie, po prostu zapytałem. Tak z ciekawości.
-Zaprosił mnie na bal. Ty idziesz z Vanessą? - zapytałam niepewnie.
-Pytała, ale nie wiem czy mi pozwolą. Zgodziłaś się?
-Umm. Nie do końca. A co chciałbyś ze mną pójść? - prychnęłam.
-No wiesz, nikt nie oprze się memu urokowi. - poruszył brwiami.
-O błagam cię Styles. - odwróciłam głowę i wywróciłam oczami.
-Widziałem!

Nie wiem jak to się stało, ale pod wieczór leżałam z Harrym w moim łóżku. William wyszedł, a ja nie miałam co ze sobą zrobić. Także położyliśmy się i wgapialiśmy w sufit.
-Jak się poznaliście? - przerwałam ciszę.
-Przez znajomych, na imprezie. Musimy o niej teraz gadać?
-Jak nie chcesz to nie. - wzruszyłam ramionami.
Trochę się przybliżył, położył rękę na moim biodrze, a ja lekko drgnęłam. Nie wiedziałam co mam robić, myśleć. Kompletnie mnie sparaliżowało.
Przystawił twarz do mojej i połył dłoń na moim policzku.
-Ej, ej. Ty masz dziewczynę. - lekko się odsunęłam.
Coś mruknął pod nosem i złączył nasze usta. Nagle zrobiło mi się gorąco, zdrętwiałam. No nie powiem, że mi się nie podobało, bo podobało. Ogólnie Harry znaczył dla mnie więcej. Ale to było nie w porządku.
 -Ej co to było? - oderwałam się po chwili i nabierałam szybko powietrza, którego mi brakowało.


WITAAAM
chciałam na początku przeprosić, że tak późno, ale był ten koncert, a teraz przygotowania do świąt i nie miałam kompletnie czasu, ale coś tam napisałam. WESOŁYCH ŚWIĄT! i do następnego :)
xoxo
 
  

3 komentarze:

  1. @iPurpleBeast30 marca 2013 11:25

    o jacie. rozkręciło się. haha.
    bardzo pozytywny rozdział.
    ciekawe zakończenie.
    czekam na dalszy rozwój wydarzeń.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny <3 Nie wiem co więcej napisac :))

    OdpowiedzUsuń
  3. No no no jak dla mnie zajebisty i najlepszy;)
    Zakochałam sie teraz na maksa w twoim opowiadaniu ;)
    Czekam na kolejny;)

    OdpowiedzUsuń