poniedziałek, 7 maja 2012

Prolog

Czy było mi łatwo ? Oj nie.
Siedemnaście lat to coś najlepszego co mogło się przytrafić, ale to wszystko przepadło.
Zaszłam w ciążę przypadkiem, ojcem jest mój były chłopak, lecz o nie wie że to jego dziecko, nawet nie wie że byłam w ciąży.
Piątka braci to nawet nie jest takie złe rozwiązanie, największy plus jestem najmłodsza. Luca i James mają po osiemnaście, ale nie są są bliźniakami, dziewiętnastoletni Justin jest najbardziej do mnie przywiązany, a ja do niego. Jason, który ma dwadzieścia został moją nianią. No i najstarszy pracujący Joe.
Nie zapowiada się na to żeby mieli się wyprowadzić i mi z tym dobrze.
Ojciec umarł, tuż po tym jak się urodziłam, miał atak serca, nie wiadomo z jakiego powodu, nie zdążyli do szpitala i zmarł w karetce.
Mama to biznes woman, sama nie wiem nawet czym się zajmuję, ma karierę, pieniądze i reputację, którą ja mogłam popsuć.
Byłam bardzo popularna i lubiana, kapitanka cheerleader'ek. A mój chłopak Charlie grał w drużynie futbolowej.
Tak, tak historia niczym z bajki, lecz to wszystko prysło gdy dowiedziałam się o ciąży.
Zerwałam z Charliem i urwałam z  nim kontakt.
Odeszłam z drużyny, moja popularność spadła, na końcu trzeciego miesiąca kiedy już było widać lekki brzuszek opuściłam szkołę, miałam douczanie w domu. 
Tylko bracia mnie wspierali, na matce nie miałam co polegać, było jej wszystko jedno, byle by jej nie przeszkadzało w karierze.
Przyjaciółki odwróciły się ode mnie, w sumie ja od nich, urwałam z nimi kontakt, a żadna nie zadzwoniła.
Praktycznie nie mogłam wychodzić żeby nikt mnie nie widział z brzuchem "Co by ludzie powiedzieli ?"-wciąż powtarzała mama.
Ciąża nie była dla mnie dobrym czasem, miewałam problemy z powodu tego że mój organizm nie wystarczająco się przygotował, częste bóle kręgosłupa doprowadzały mnie do rozpaczy. Z Jasonem gdy zrobiło się cieplej całe dnie spędzaliśmy w ogrodzie, wchodziło to w rutynę.
Mój pokój został remontowany, ja zostałam eksmitowana do Justina, odstąpił mi łóżka, a sam sypiał na materacu, pokoje na samym górze były wolne, lecz on nie chciał zostawiać mnie samej, a ja z powodu mojego stanu nie mogłam wychodzić często po schodach.
Chłopcy wyręczali mnie praktycznie we wszystkim, z mamą nawet nie miałam okazji porozmawiać, gdy jej potrzebowałam nie miała czasu.
Tak więc mimo pomocy było trudno.
Moje życie w Chicago było skończone...




*Tak więc jest już prolog.
**widzę że mam już członka jednego, jest mi bardzo miło i zachęcam reszte : )
***dziękuję wszystkim dającym reakcje i komentarze, bardzo dużo to dla mnie znaczy.
****Follow me on Twitter : @AliceLuberda


xoxo

4 komentarze:

  1. @iPurpleBeast7 maja 2012 07:49

    czekam na dalszy ciąg. mam nadzieje że się rozkręci haha ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie sie zapowiada ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawie się zapowiada, czekam na kolejny rozdzialik :D

    OdpowiedzUsuń
  4. wzruszające... czekam na dalsze rozdziały xoxo

    OdpowiedzUsuń