Przebudziłam się z samego rana, Luca, James i Justin poszli do szkoły, a Joe do pracy. Jedynie Jason siedział w kuchni i jadł śniadanie.
-Jak się dziś czujesz ?-Zapytał.
-Nie udawaj że się o mnie troszczysz. -Zaśmiałam się i nałożyłam sobie płatków z mlekiem.
-Masz termin za tydzień, to nie jest śmieszne.
-No już dobra, czuję się wypoczęta i szczęśliwa. -Usiadłam koło brata.
-Muszę iść na zakupy.
-I znowu nie mogę iść ?-Marudziłam.
-Sama wiesz jakie są zasady.
-Kup mi coś i wracaj szybko, bo sama w tym domu oszaleje.
Ten tylko się uśmiechnął i wyszedł z domu.
Usiadłam w ogrodzie, który miał wysoki żywopłot, więc nikt nie mógł mnie zobaczyć, to więzienie mnie było absurdalne, ale robiłam to tylko dla mojej córeczki Darcy, która była dla mnie wszystkim. Byłam wymęczona całą ciążą, ale nie mogłam doczekać się, aż ją zobaczę.
Pozostał dzień do końca roku szkolnego, ja zajęcia skończyłam już dwa trzy dni wcześniej.
Usłyszałam dzwonek do drzwi, ciężko wstałam i podążyłam do drzwi.
W progu stała ciocia Lucy, którą bardzo lubiłam.
-Maggie to ty ? Jak wyrosłaś. -Mocno ją przytuliłam.
Pomogłam jej wnieść tylko torbę podręczną zważając na mój stan.
Zrobiłam jej kawy i usiadłyśmy w kuchni.
-Dawno was nie widziałam, bardzo się tu zmieniło i ty też. Ciąża ci sprzyja. -Uśmiechnęła się.
-Dziękuję, może się to wydać nie grzeczne, ale ja nic nie mam do tego że ciocia przyjechała. Co cię tu sprowadza ?
-Mama ci nic nie mówiła na ten temat ?-Zdziwiła się.
-Nie.-Pokręciłam głową.
-Mam ci pomóc.
-Jak to ?
-Mama twierdzi że nie dasz sobie rady, mimo że ja w ciebie wierzę to chce ci tylko pomóc, stęskniłam się za wami.
-Mama zawsze robi wszystko za moimi plecami.-Wywróciłam teatralnie oczami.
-Nie martw się. A gdzie chłopcy ?
-Joe w pracy wróci niedługo, Jason na zakupach, będzie za moment, a reszta w szkole przyjadą za godzinę.
Postanowiłam cioci pokazać pokój, w którym miała zamieszkać na czas bliżej nieokreślony, na pierwszym piętrze trzy pokoje były zajęte, przeze mnie Justina i Jasona, piętro wyżej mama, Luca i Joe, na samej górze James i dwa pokoje gościnne, ja chwilowo mieszkałam u Justina, mój pokój był remontowany, chciałam go powiększyć, zmienić kolor ścian, nowe meble, i główny powód - rzeczy dla dziecka. Brakowało mi trochę swojej prywatności, ale nie pozwolili mi zamieszkać na górze, nie mogłam podobno się tyle przemęczać, a dałabym sobie rady.
Ciocia ucieszyła się ze swojego nowego lokum, podczas gdy ona rozpakowywała swoje rzeczy ja zeszłam ja dół.
-Byłaś na górze ?-Odezwał się Jason.
-Ciocia Lucy przyjechała, pokazałam jej pokój.
-Jak to ? Ta Lucy ? No chyba żartujesz.
-Nie przesadzaj, jest tylko trochę nadopiekuńcza.
-Troszkę... Na ile tu zostaję ?
-Sama nie wiem, mama wszystko wymyśliła, ja nic nie wiedziałam.
-Zawołaj ciocię, Justin, Luca i James są w jadalni, zaraz przyniosę jedzenie.
Zawołałam ciocię, podczas gdy jedliśmy ciocia obcałowała wszystkich po kolei.
W między czasie doszedł Joe. Oczywiście nie obyło się bez tematu mojej ciąży, chłopacy ekscytowali się że będą wujkami, a ciocia tym że będzie mogła opiekować się malutką Darcy.
Miłą atmosferę przerwała mama. Pozbierałam talerze i poszłam z nimi do kuchni, Luca poszedł za mną.
czekam aż się trochę rozkręci..
OdpowiedzUsuńfajne ;D
no tez czekam żeby się rozkręciło! I trochę dłuższy mógłby być :D ale taka moja uwaga :D
OdpowiedzUsuńNo powiem, że fajnie się zaczyna to opowiadanie, zobaczymy co będzie dalej ;)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawie się zapowiada... ;)
OdpowiedzUsuń