-To był bardzo miły dzień.-Powiedziałam.
-Mi również było miło.
-To do zobaczenia.-Otworzyłam drzwi od furtki.
-Przyjadę po ciebie po jutrze, o siedemnastej.
Uśmiechnęłam się i weszłam do domu.
-Co ty robisz z tym chłopakiem?-Stanął przede mną Justin z Darcy na rękach.
-Tylko rozmawialiśmy. Już z człowiekiem nie mogę rozmawiać?-Wzięłam córkę za ręce.
-To nie jest ten Harry z tego boysband'ziku?
-Owszem, a coś nie tak?-Weszłam do kuchni, a on za mną, dosiadłam się do Lucy'i jedzącego obiad.
-Ty z nim? Nic z tego.
-Nie jesteśmy razem, a nawet jeśli to co?-Lekko się zdenerwowałam.
-To, że on zmienia dziewczyny jak rękawiczki.
-Skąd o tym możesz wiedzieć? Proszę cię skończ zanim się pokłócimy.
-I co jak ty masz być tą następną?-Zignorował mnie i mówił dalej.-On jest gwiazdą, a ty...- Zawahał się.
-No kim? Dokończ.-Wkurzyłam się.
-Zwykłą dziewczyną, a na dodatek z dzieckiem.
-Dzięki, że chcesz żebym była szczęśliwa, nie wiem co bym zrobiła gdyby nie ty. To moje życie i nawet będę z Arnold'em Schwarzenegger'em, a tobie nic do tego.-Wyszłam z kuchni.
Byłam wściekła, co on sobie wyobrażał? Myślałam, że mogłam na niego liczyć, tak na prawdę on był mi najbliższy, zawsze mnie wspierał, jakby cały czas oszukiwał i udawał miłego, pomocnego i dobrego brata.
W pokoju nakarmiłam Darcy i położyłam się z nią na łóżku.
Rozmyślałam o naszej przyszłości, mojej i Darcy. Bałam się, że zabraknie jej ojca, że kiedyś zapyta się mnie gdzie jest jej tatuś i czemu go z nami nie ma.
Zasnęłyśmy i dopiero rano następnego dnia obudził mnie płacz Darcy.
Wykonałam poranne czynności i wyszłam do ogrodu z córką.
Na oko leżaku usiadł Justin.
-Chciałem pogadać.-Popatrzył na mnie.
-Och, tak? To super, ale czy ja muszę uczestniczyć w tej rozmowie? No bo wiesz, taki ktoś jak ty rozmawiać ze mną zwykłą dziewczyną z dzieckiem?
-Mag, proszę. Chciałem przeprosić.
-Już mam wybaczyć? A może lepiej skakać z radości?
-Nie możesz złościć się całe życie.
-Masz rację, ale co z tego?
-Możesz spotykać się z kim chcesz.
-Na prawdę? Och, dziękuję za pozwolenie tato.-Przerwałam mu.
-Daj mi dokończyć. Możesz spotykać się z kim chcesz, a ja nie powinienem się wtrącać w twoje życie. Po prostu nie chce żebyś cierpiała.
-Iii?
-No i przepraszam.
-Wybaczam.-Uśmiechnęłam się.
-No w końcu.-Podszedł Luca.
-To co dziś robimy?-Zapytałam.
-Na mnie nie licz, Fredii, pół roku temu przeprowadził się tu i idziemy pojeździć na deskorolce.-Odparł Justin.
-A ty Luca?
-Nic z tego, umówiłem się z Taylor.
-Z tą Taylor?-Zdziwiłam się.
-No tak, a coś nie tak?
-Noc, Tay to wspaniała dziewczyna, a nawet gdyby nie była w porządku, to przecież nie będę wybierać ci dziewczyny.-Zmierzyłam wzrokiem Justina.
-Idę, zaraz się spóźnię.-Luca opuścił ogród.
-Ja też, i jeszcze raz przepraszam.
-Okej, idź już.-Pogoniłam go.
On tylko spojrzał i wyszedł.
Do końca dnia myślałam o koncercie Ed'a, na który miałam udać się z Harrym.
Tej nocy Darcy cały czas płakała, a jak już obie zasnęłyśmy, to Justin wrócił pijany i narobił tyle huku że obudził cały dom.
Wstałam koło południa, nawet wypoczęta, pomimo wyczerpującej nocy.
Wszyscy chcieli gdzie wyjść. Justin za zajście, które stworzył w nocy, za karę musiał zostać z Darcy, dopóki ja nie wrócę z koncertu.
Po południu wpadła do mnie Taylor. Usiadłyśmy w kuchni.
-I jak przed koncertem?-Zapytała.
-Cieszę się, zawsze chciałam usłyszeć Ed'a na żywo.
-Wiesz, że nie o to mi chodzi.-Uśmiechnęła się chciwie.
-Nie wiem o czym mówisz.-Odwróciłam wzrok.
-Dobrze wiesz, że chodzi mi o Harrego.
-No zaprosił mnie, t z grzeczności się zgodziłam, nic więcej, to po prostu koncert, nawet nie znamy się dobrze.
-Wczoraj byłam w domu One Direction, on ciągle o tobie nawija, a reszta nie może doczekać się, aż cię spotka no może oprócz Louisa, bo jest zazdrosny o Harrego. Dziś ich wszystkich poznasz na after party.
-Chyba sobie żartujesz. Harry na pewno nie bierze mnie na serio, poza tym mam córkę, jestem matką nie mogę zachowywać się jak dzieciak.
-Że masz dziecko to nie znaczy, że nie możesz się zakochać. A, właśnie co do Darcy, kiedy powiesz mu, że to twoja córka?
-Nie zamierzam, pewnie po koncercie się już nie odezwie, a nie chce niepotrzebnych problemów i tłumaczeń.
-Jakoś nie wydaję mi się, że Harry sobie odpuści, za bardzo się polubił, już trochę znam swojego kuzyna i czuję że coś z was będzie, a niedługo mnie przeprosisz, że ze mnie kpiłaś i nie wierzyłaś w moje słowa.
-Nie o to chodzi, że kpie albo nie wierzę, po prostu jestem realistką i wiem jak będzie. Stawiam dziesiątaka, że po koncercie się nie odezwie. Zapomni.
-Przyjmuję zakład.-Uśmiechnęła się.
-Dobra skończmy ten temat, lepiej pomóż mi się przyszykować.
Poszłyśmy do mojego pokoju. Zdecydowałyśmy, że ubiorę granatową sukienkę nad kolano, bez ramiączek, do tego czerwone trampki (najwygodniejsze na koncert) paznokcie również pomalowałam na czerwono. Włosy zwinęłam w wysokiego koczka, nałożyłam lekki makijaż i byłam gotowa.
O siedemnastej zapukał do drzwi, Luca otworzył i wpuścił Harrego do środka.
-Cześć.-Podeszłam do niego i go przytuliłam.
-Gotowa?-Zapytał.
-Już, tylko powiem Tay i Luce, że wychodzę.
Weszłam do salonu.
-Wychodzę, opiekujcie się Darcy.-Zobaczyłam ich przytulających się na sofie.-Przepraszam, że przeszkodziłam.-Odwróciłam się.
-Nic się nie stało, bawcie się dobrze.-Zaśmiała się Taylor.
-Nawzajem.-Wróciłam do Harrego.
-Moja kuzynka jest z twoim bratem?-Zapytał.
-Sama nie wiem jak to określić. Myślę, że to jeszcze za krótko, lepiej się poznają i na pewno stworzą idealną parę.
Wsiedliśmy do samochodu Harrego.
Śpiewał każdą piosenkę, która szła w radiu, miał piękną i niepowtarzalną barwę głosu, rozbolał mnie brzuch ze śmiechu, po tym co Hazza wyprawiał.
Po niepowtarzalnej podróży, znaleźliśmy się przed halą koncertową.
Zajęliśmy VIP'owskie miejsca a podeście.
Uwielbiałam piosenki Ed'a.
Gdy nadeszła piosenka "Give Me Love", Harry poprosił mnie do tańca, miło z jego strony.
To było urocze, gdy wtuliłam się w jego tors, zniknęłam, po prostu zniknęłam, całkowicie odpłynęłam, przestałam się zamartwiać o Darcy, przestałam rozmyślać o problemach. To wszystko było dla mnie malutkimi problemikami. Czułam się świetnie, chciałam by to trwało wiecznie. lecz piosenka się skończyła, a my wróciliśmy na swoje miejsce.
Reszta koncertu była równie przyjemna co ta pierwsza część.
Potem Harry zabrał mnie na after party, w wielkim domu Sheeran'a.
Byłam w szoku, gdy go ujrzałam.
TADAAAAAAAAM.
jest więcej Harrego, ciąg dalszy (after party) bedzie w następnym.
tak na prawdę zależy mi na komentarzach, ja piszę rozdział około dwóch godzin, a komentarz zajmie wam dwie minuty, będę bardzo wdzięczna.
dziękuje obserwatorom, komentatorom i osobom które dają reakcje.
do następnego
xoxo
Świetny rozdział :D:D
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAA!!! NIE MOGĘ SIE DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO !! EED ♥
OdpowiedzUsuńSuper. Czekam na n.n . < 3
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego nowego bloga, który opowiada o chłopakach z One Direction. Zachęcam do czytania i komentowania. < 3
myjudgementiscloudedliketonightssky.blogspot.com